— Co ty tu robisz? — powiedziała,
mrużąc oczy. Nie tyle, że była wściekła. Po prostu była skołowana. Nie miała
pojęcia, jak ojciec ją znalazł. Zacierała przecież za sobą wszelkie ślady. A
może coś przypadkiem przeoczyła? — Co robisz w moim domu? A co najważniejsze,
co robisz w Konoha?
— Chyba nie muszę ci tego tłumaczyć,
dziewczyno — warknął, rozglądając się z niesmakiem po kuchni. Dla Nobuchiki
Shinobu nie liczyło się nic poza pieniędzmi; mężczyzna od zawsze otaczał się
pięknymi i drogimi przedmiotami, których pozbawiony był dom Akiry. — Nie
rozumiem, jak możesz żyć w takim... miejscu.
Szatynka zacisnęła zęby. Zrozumiała,
do czego zmierzał. Mówiąc to, nie miał na myśli tylko i wyłącznie jej domu.
Chodziło mu o całą wioskę.
— Wyjdź. Nie jesteś mile widziany
tutaj.
Brunet spojrzał na nią takim wzrokiem,
że Akirę przeszedł dreszcz. Jej ojciec nigdy nie miał przyjaznego spojrzenia.
Zawsze spoglądał na ludzi jak na robactwo. Wyjątek stanowiła jedna osoba — jej
własna matka. Być może dlatego czasami traktował Akirę łagodniej. Ponieważ
przypominała mu żonę. Były jednak czasy, kiedy dziewczyna bała się swego ojca.
Jeszcze nie dalej jak dwa lata temu nigdy nie sprzeciwiłaby się mu. Teraz
jednak była inna.
— Nie wrócę z tobą do domu, ojcze.
Kraj Kwitnących Róż już dawno przestał być moim domem. Teraz to ta wioska nim
jest. Nie zmienisz tego. Nie masz prawa.
— Mam prawo i to zrobię. W tej chwili
wracasz ze mną do domu, młoda damo. I bez dyskusji.
Akira założyła ręce na piersiach, ani
myśląc posłuchać ojca. Skończyła się era panowania cesarza Nobuchiki Shinobu.
Już nie miała zamiaru być jego psem na posyłki.
— Nie.
Starszy mężczyzna uniósł w zdumieniu
ciemne brwi.
— Co znaczy „nie”?
Przełknęła ślinę.
— Nie to znaczy nie. Nie będziesz mi
więcej mówić, co mam robić.
Widziała,
jak zaciska szczęki. Po chwili pstryknął palcami. Akira zauważyła cień za sobą.
I nie był to jej cień.
Obróciła się i spostrzegła ochroniarza swojego ojca. Był to
bardzo wysoki i zwalisty mężczyzna całkowicie wygolony na łyso.
— Przykro mi, panienko — Uniósł rękę, by uderzyć ją w kark.
Akira jednak błyskawicznym ruchem złapała go za ramię, jedną nogę wbijając mu w
brzuch i przewaliła go na podłogę, gdzie znieruchomiał. Przepraszam, Kuchiki, pomyślała. Kątem oka widziała, że ojciec
patrzy się na nią w osłupieniu. Przed chwilą rozłożyła na łopatki mężczyznę
mierzącego ponad dwa metry wzrostu i ważącego grubo ponad sto kilo zupełnie
tak, jakby był lekki jak piórko. Akira sama nie wiedziała, jak to zrobiła. Jak
do tej pory nie mogła przewrócić Kakashiego, choć ten był połowę mniejszy od
Kuchiki. Może poczuła, że jest zagrożona? W każdym bądź razie nie miała
pojęcia, jak znalazła siłę, aby powalić faceta, który był pięć razy od niej
większy.
Spojrzała na ojca. Twarz mężczyzny zrobiła się kredowo biała,
na czole perliły się krople potu.
— J-jak to zrobiłaś, Akira? — spytał drżącym głosem.
— Nie wiem. Odruchowo. — Popatrzyła na swoje dłonie, które
lekko drżały. Wewnątrz nich czuła jakieś dziwne swędzenie, zupełnie tak, jakby
ktoś łaskotał ją piórkiem. Do tego wydawało się jej, że zobaczyła delikatną,
bladoniebieską poświatę emanującą z jej palców. Wrażenie jednak szybko znikło i
Akira uznała, że jej się przywidziało.
◊◊◊◊◊
Nobuchiki
Shinobu nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Od samego początku wiedział,
że z jego najstarszą córką coś jest nie tak. Kiedy miała pięć lat, Akira
potrafiła wejść na piętnastometrowe drzewo i zawisnąć głową w dół na jednej z
gałęzi, w ogóle nie czując napływającej do mózgu krwi. Gdy miała siedem lat
mogła przebiec po powierchni wody spory kawałek. Ale nie to było
najdziwniejsze. Sześć lat temu podczas gdy ta miała napad lunatykowania,
spostrzegł, że jego córka umie chodzić po ścianach. Pionowo! Wtedy naprawdę się
przeraził. Nie tym, że dziewczynce może się coś stać. Przeraził się tym, co
ludzie powiedzą, kiedy odrkyją, że Akira jest wybrykiem natury.
Tylko że
podejrzewał, co się z nią dzieje. Czuł, że pewnego dnia to się stanie. Kiedy
Akira stanie się niebezpieczna.
Musiał coś
z tym zrobić.
Musiał
zmusić córkę, by wróciła do domu.
◊◊◊◊◊
— Izumi za
tobą tęskni. Nie widziała cię już pół roku. Kiedy zamierzasz się z nią
zobaczyć? — Usłyszała. Jej młodsza o sześć lat siostra była jej słabym punktem.
Akira kochała Izumi miłością bezgraniczną, taką która przewyższa nawet tę
rodzicielską. Wszystko by dla niej zrobiła. Nie znosiła jednak, kiedy ojciec
wysługiwał się młodszym z dzieci, aby móc szantażować Akirę.
— Czy ty
nie masz za grosz skrupułów? Będziesz mnie szantażował moją własną siostrą a
twoją córką? — podniosła głos. Tego było już za wiele.
— To nie
jest szantaż, Akira.
Prychnęła.
— Jak to
nie jest? Sugerując, żebym zobaczyła się z Izumi, próbujesz mnie zmuścić do
opuszczenia Konoha. Dobrze wiesz, jaka Izumi jest mi bliska i to perfidnie
wykorzystujesz! — Mimo tego i tak tęskniła za siostrą. Jak do tej pory to ich
najdłuższa rozłąka. Po śmierci matki, to Akira zajmowała się dziewczynką, to
ona ją wychowywała. To Akira wpoiła młodej zasady moralne i to, jak ma
postępować z ludźmi, aby ją szanowali. Nie ojciec ani tym bardziej nie matka.
Ona. Dlatego też nie mogła tego wszystkiego znieść.
— Czyli
nie wracasz.
Pokręciła
głową.
— Nie
twierdzę, że nigdy nie wrócę. Po prostu nie godzę się na to, co próbujesz
zrobić, tato. Szantażem nic nie wskórasz. Będzie tylko gorzej. I tak, chcę się
zobaczyć z Izumi, nawet nie wiesz jak bardzo. Ale nie za taką cenę. Nie za cenę
szantażu. Choć raz zachowaj się jak ojciec, którym powinieneś być. Zainteresuj
się życiem swoich dzieci i tym, co przeżywają. A jeśli chcesz nakłonić jedno z
nich do powrotu do domu, poproś. Po prostu poproś.
Mówiąc to,
patrzyła w te ciemne, nieczułe oczy. Z początku nic w nich nie mogła dostrzec,
ale po kilku sekundach coś zaczęło się dziać. Brązowe tęczówki zaczęły mięknąć.
Pierwszy raz widziała, żeby ojciec odczuwał jakiekolwiek emocje.
— Masz
rację, Akira — rzekł. — Nie powinienem był mówić czegoś takiego. Proszę cię,
wróć do domu. — dodał spokojnym, miękkim głosem.
I wtedy
Akira zmiękła. Zrozumiała że mimo protestów nic nie wskóra. Mężczyzna miał
rację. Nie pasowała do Konoha. To nie był jej dom. Musiała opuścić tę wioskę.
Nie wiedziała tylko jednego — czy ojciec znów nią nie manipuluje.
— Dobra,
wrócę. Ale jak zobaczę, że znów coś kombinujesz... Natychmiast się wyprowadzam.
Pokiwał
powoli głową.
— Jak
sobie życzysz.
◊◊◊◊◊
— Czy ja
aby dobrze zrozumiałam? — Tsunade patrzyła się z powątpiewaniem na Akirę, która
stała przed jej biurkiem w towarzystwie ojca. — Chcesz rzucić to wszystko i
wrócić?
— Hai.
Właśnie to zamierzam zrobić.
— A co z tym
wszystkim? Zamierzasz zostawić to w cholerę? Co powiem Kakashiemu?
Na dźwięk
jego imienia zesztywniała, ale starała się nie okazać tego, że coś się z nią
dzieje.
— Coś pani
wymyśli. I tak nie miałam tutaj przyjaciół — Nie znosiła kłamać, nie miała jednak
wyjścia. Musiała się odciąć.
— Igrasz z
ogniem, dziewczyno, ale niech ci będzie. Coś wykombinuję. Możesz odejść.
Akira
ukłoniła się, pożegnała, po czym odwróciła by odejść. Już zamierzała chwycić
klamkę, ale Tsunade znów się odezwała:
— Pamiętaj
jednak, że zawsze będziesz tu mile widziana.
—
Dziękuję, Tsunade-sama — Wyszła z gabinetu Hokage. Jedno miała już z głowy.
Teraz tylko wrócić do domu, spakować najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszać do
portu, gdzie najpewniej czekał jacht ojca.
Schodząc
na dół, nie odzywała się. Jeśli to zrobi, to się rozpłacze. Pchnęła ciężkie,
czerwone drzwi i znalazła się na zewnątrz budynku. Ciężkie, stalowoszare chmury
doskonale odzwierciedlały jej nastrój. Zaraz
zacznie padać, pomyślała, wpatrując się w niebo.
I rzeczywiście.
Kilka sekund później poczuła na twarzy pierwszą kroplę. Z początku tylko
kropiło, ale dziewczyna podejrzewała, że za moment przerodzi się to w ulewę.
— Akira,
chodź, zaraz zacznie lać.
— Dogonię
cię. Idź, wiesz, jak trafić.
Nobuchiki
patrzył się przez chwilę na córkę stojącą w deszczu, ale po chwili ruszył
szybkim krokiem w stronę domu Akiry.
Szatynka
wciąż stała w deszczu, ani myśląc się ruszyć. Nogi jakby wrosły jej w ziemię.
— Akira!
Nagle
zamarła. Bała się odwrócić. Ale i tak to zrobiła.
Pod dachem
jednego z budynków zauważyła Kakashiego. Mężczyzna był cały przemoczony.
Srebrne włosy mężczyzny opadały mu na twarz.
— No nie
stój tak!
Nie
ruszyła się. Hatake zauważył to i przebiegł kilka kroków, po czym złapał
dziewczynę za rękę i pociągnął ją z powrotem pod dach. Zauważył, że Akira się
trzęsie, więc przyciągnął ją do siebie. Starał się nie zwracać uwagi na to, że
cały zesztywniał.
— Kakashi,
puść mnie, proszę... — szepnęła, starając się od niego odsunąć. — Powinnam
wracać do domu. Muszę się spakować.
Spojrzał
na nią pytająco.
—
Spakować? Po jakie licho?
Czyli jeszcze o niczym nie wie, pomyślała,
przygryzając wargę.
— Nie
wiesz... Tak myślałam... — Popatrzyła w bok, nie chcąc, aby Kakashi widział,
jak łzy zbierają się w jej oczach. — Wyjeżdżam. Prawdopodobnie na stałe.
Kolana się
pod nim ugięły, kiedy to usłyszał. To nie mogła być prawda. Po prostu nie
mogła!
—
D-dlaczego, Akira?
Szatynka
przełknęła ślinę.
—
Zrozumiałam, że tu nie pasuję. Konoha nigdy nie będzie moim domem, rozumiesz?
Poza tym nic mnie tu nie trzyma, nie mam tutaj przyjaciół, więc... Już pójdę.
Wyszarpnęła
się z jego uścisku, odwróciła i zrobiła krok w przód, zamierzając odejść.
Musiała jak najszybciej stąd uciec, bo inaczej nie wytrzyma i się po prostu
rozpłacze.
Wtedy
jednak usłyszała coś, co spowodowało, że się zatrzymała.
— A ja to
co? Nie jestem czymś, co cię tu trzyma?
Odetchnęła
głęboko, po czym rzekła:
— Nie. Nie
jesteś.
Powiedziała to z takim bólem, że wydawało jej się, że za
moment upadnie. Jednak należało to powiedzieć, tak będzie łatwiej. Łatwiej dla
Kakashiego, bo na pewno nie dla niej. Znając sprawę, Akira będzie przeżywać
rozłąkę przez bardzo długi czas.
Nie patrząc na mężczyznę, odeszła.
Nigdy jeszcze tak nikogo nie okłamała.
◊◊◊◊◊
Cały jego
świat runął. Burze meteorytów, tsunami i trzęsienia ziemi przewinęły się przez
jego umysł, niszcząc wszystko, co ten zdołał zbudować. Kolejna kobieta, którą
obdarzył głębokim uczuciem, miała go za nic.
Wszystko
straciło sens. Nie miał już żadnego powodu do życia. Cała sytuacja go
przerosła.
Upadł.
Nie
zwrócił uwagi na to, że leży w błocie. Nic nie miało znaczenia. Chciał umrzeć.
Zamknął
oczy i rozpłakał się.
◊◊◊◊◊
Jeszcze
tego samego dnia zerwała z Hideo. Oznajmiła mu, że nic do niego nie czuje i nie
poczuje oraz przeprosiła go za to, że go zwodziła przez cały ten czas. Z
początku chłopak nie chciał w to wszystko uwierzyć, ale kiedy zrozumiał, że
Akira mówi poważnie, zmrużył oczy i rzekł zimnym głosem:
— Dobrze.
Skoro tak twierdzisz. Nie kochasz mnie. Rozumiem.
Po tych
słowach odszedł, nawet nie zaszczycając jej spojrzeniem.
◊◊◊◊◊
— Jesteś
gotowa, Akira? — Zacisnęła szczęki w determinacji.
— Jestem.
Pora wracać do domu.
Poprawiła
ramiączka plecaka i weszła na pokład jachtu.
Zostawiała
wszystko za sobą.
◊◊◊◊◊
Rejs trwał
prawie dwa tygodnie, ale Akira miała wrażenie, że cała podróż dłuży się w
nieskończoność. Minuty wlokły się jak godziny. Godziny wlokły się jak dni. A
dni wlokły się jak tygodnie.
Dziewczyna
cały ten czas spędziła w swojej kajucie, gdzie próbowała nie płakać. Było to
trudne, bo wciąż w głowie miała twarz Kakashiego, której za nic nie potrafiła
się pozbyć. Mimo tego i tak każdej nocy jej poduszka była cała przemoczona, a
rano odkrywała czerwone i opuchnięte oczy, kiedy patrzyła w lustro.
Mogła
próbować oszukiwać samą siebie, ale serce i umysł wiedziały swoje. Wiedziały,
że tak łatwo nie przestanie kochać mężczyzny, którego uważała za miłość swojego
życia.
◊◊◊◊◊
— Akira! — W jej stronę
biegła Izumi. Dziewczynka płakała z radości. Nie widziała siostry od kilku
miesięcy i bardzo za nią tęskniła.
Izumi
prawie w ogóle nie była podobna do Akiry. Na pewno nie pod względem wizualnym.
Młodsza Shinobu szczyciła się szczupłą, wręcz chudą budową ciała, czarnymi jak
noc włosami i oczami barwy czekolady.
— Aleś ty
wyrosła, młoda — powiedziała Akira, przytulając do siebie siostrę. Nie dalej
jak pół roku temu Izumi sięgała dziewczynie do podbródka. Teraz były niemal
tego samego wzrostu, co nie napawało szatynki optymizmem. Wszystko wskazywało
na to, że siostra niedługo ją przerośnie.
— Jeszcze
trochę, a będę tak wysoka jak ty, Akira — Uśmiechnęła się szeroko.
— Jeszcze
trochę, a mnie przewyższysz o głowę — Izumi jak zawsze potrafiła poprawić jej
nastrój. — Chodźmy lepiej do domu. Wszystko ci opowiem, bo widzę, że ciekawość
aż cię roznosi.
Obie
zaniosły bagaże do dawnego pokoju Akiry. Sypialnia była prawie tak samo duża
jak jej dom w Konoha. Nie podobało jej się to. Nie rozumiała, po co jej taki
wielki i niepraktyczny pokój.
Szybko się
rozpakowała, a potem zaczęła opowiadać siostrze, co przeżyła w Konoha. Izumi
była jak do tej pory jedyną wtajemniczoną osobą z jej rodziny. To właśnie ona
zaproponowała dziewczynie, by zaczęła realizować swoje marzenia. Przez prawie
pół roku nic ojcu nie mówiła, a kiedy Akira zapytała się, czy zdradziła
tajemnicę, tamta zaprzeczyła. Wyznała natomiast, że mężczyzna dowiedział się
tego od jednego z rybaków. A więc dlatego
mnie znalazł..., przyszło jej do głowy.
Szatynka
ziewnęła przeciągle i zamrugała oczami. Była potwornie zmęczona. Płaczem i
nieprzespanymi na morzu nocami.
Powiedziała
Izumi, że chciałaby się przespać w normalnym łóżku, a ta tylko kiwnęła głową i
wyszła z pokoju, sugerując, że gdyby Akira czegoś chciała, to ma wołać.
Dziewczyna
przebrała się szybko w piżamę i weszła pod kołdrę. Zasnęła, wsłuchując się w
szum fal.
◊◊◊◊◊
Izumi jak
tylko przytuliła siostrę, wiedziała, że coś jest nie tak. Akira nigdy nie była tak
przygnębiona. Nawet jak zakochała się w Subaru. Akira co prawda ukrywała, co
czuje, ale Izumi to wychwyciła. Jej siostra znów się nieszczęśliwie zakochała.
Tyle, że teraz było zdecydowanie gorzej.
Przez
ścianę słyszała płacz dziewczyny, która próbowała to stłumić.
Izumi nie
wiedziała jednak, kim był chłopak bądź mężczyzna, którego dażyła uczuciem.
Akira nic jej nie powiedziała.
Brunetka
leżała na łóżku i patrzyła się w sufit, myśląc nad tym. Chwilę później
przeniosła wzrok na okno zajmujące całą przeciwległą ścianę. Dziewczynka miała
doskonały widok na mały mostek łączący ich dom z oceanem. Za zaskoczeniem
odkryła, że jakaś postać idzie w stronę wody, a po chwili rozpoznała w niej
Akirę.
Niewiele
myśląc, dwunastolatka wstała, założyła buty i wyszła w noc. Świecił Księżyc i
na niebie nie było żadnej chmurki, przez co było nieco zimno. Zadrżała, ale nie
wycofała się.
Poszła za
siostrą.
Widziała,
jak ta siada na mostku i zanurza stopy w wodzie, po czym zaczyna patrzeć się w
niebo. Po chwili znów usłyszała cichy płacz.
Przyspieszyła
kroku. Minutę później stała nad Akirą, patrząc na nią zbolałym wzrokiem.
— Co się
stało?
Jej
siostra zesztywniała i odwróciła się do niej, ocierając łzy.
— Nic,
Izumi. Nic się nie stało. Musiałam się przewietrzyć. Wracaj do środka,
przeziębisz się.
Brunetka
usiadła obok, nic sobie nie robiąc ze słów siostry.
— Widzę,
że coś się dzieje. Powiedz mi.
Akira
pokręciła głową.
— Nie
zrozumiesz, młoda. To wszystko jest... Skomplikowane.
— Znów się
zakochałaś.
I wtedy
Akira zrozumiała, że nie może dłużej tego ukrywać przed siostrą.
— Tak,
Izumi. Zakochałam się. Ale nie mogę mu tego powiedzieć.
Poczuła na
sobie badawczy wzrok młodszej siostry.
— Dlaczego
nie?
Westchnęła.
— Jakby ci
to powiedzieć, młoda... Kakashi...
Dwunastolatka
o mało nie wpadła do wody, jak usłyszała imię, które wypowiedziała Akira.
— Kakashi?
Kakashi Hatake? Ten sławny ninja? — Izumi wydawało się, że to nie mógł być
zwykły zbieg okoliczności. To by było zbyt proste.
— Znasz
go? — Akira nie kryła zaskoczenia.
Izumi
wzruszyła ramionami.
— Jest
sławny, więc to chyba normalne. Ale nieważne. Gadaj lepiej, co z tym wszystkim
zrobisz.
— Nic. Nic
z tym nie zrobię. Nie mogę go kochać, Izu. To on mnie szkolił. Poza tym jest
ode mnie starszy i tak naprawdę mógłby mieć każdą kobietę. Wystarczy, że
pstryknąłby palcami. Dlaczego miałby zwrócić uwagę na taką gówniarę jak ja? —
wyznała cichym głosem.
Izumi
uśmiechnęła się lekko. Jej starsza siostra wciąż nie rozumiała, jaka jest
ładna. Ona, jako ta młodsza, zawsze zazdrościła jej urody. Akira zawsze była
dziewczyną, która miała największe powodzenie wśród chłopaków. Dziewczynka nie
mogła zliczyć, ile razy potencjalni adoratorzy ustawiali się pod oknem
osiemnastolatki.
— Musiałby
być naprawdę ślepy i głupi, by nie zauważyć tego, jaka jesteś śliczna.
— Nie
jestem śliczna — odgryzła się Akira. Osobiście sądziła, że jest całkowicie
przeciętna. — Nie jestem, nie byłam i nie będę śliczna.
Przez tę
całą miłość, całkowicie przestała myśleć racjonalnie.
— Choć z
drugiej strony... Ostatnio zaczął się dziwnie zachowywać. Unikał mnie, nie
odzywał się albo udawał, że mnie nie zna. Jakby tego było mało, cały się
spinał, jak któreś dotknęło drugiego. Nie wiem, dlaczego.
— Ale ja
wiem — Akira spojrzała pytająco na siostrę. — A przynajmniej się domyślam. Tak
jak stwierdziłaś, zachowanie Kakashiego jest dziwne. Nie wpadłaś jednak na to,
co spowodowało, że tak postępuje. Nie pomyślałaś, że się tak zachowuje dlatego,
że sam coś do ciebie czuje?
Musiała
się roześmiać. To, co powiedziała Izumi, było tak niedorzeczne, że Akira nie
wiedziała, co innego mogłoby zrobić.
— Teraz to
mnie rozbawiłaś! Kakashi miałby coś do mnie czuć? Może jeszcze powiesz, że mnie
kocha, co? — Akira wstała. Niepotrzebnie mówiła o tym wszystkim siostrze. W dodatku
młodszej, która nie miała żadnego pojęcia o miłości.
Izumi
również wstała.
— Możesz
mi nie wierzyć, ale to naprawdę tak wygląda. Pomyśl trochę. Nie wydaje ci się
to dziwne? Jeżeli Kakashi faktycznie coś do ciebie czuje...
— Ale...
—
Posłuchaj mnie przez chwilę — Szatynka nigdy jeszcze nie słyszała, by Izumi
odzywała się tak stanowczym i nie znoszącym sprzeciwu głosem. — Załóżmy, ale
tylko załóżmy, że do ciebie coś czuje. Co wtedy zrobisz? Będziesz w sobie to
wszystko dusić? Nie dasz rady. W końcu przyjdzie taki moment, że się załamiesz.
Ale wtedy będzie za późno. Dlatego powinnaś coś z tym zrobić. Powiedz mu, że go
kochasz. Nic się nie stanie, a tobie spadnie kamień z serca. Będziesz też
wiedzieć, czy żywi do ciebie jakieś głębsze uczucia, czy może uważa cię tylko
za swoją znajomą.
Akira nie
wiedziała, co na to odpowiedzieć. Była za bardzo zszokowana, by to zrobić.
Nigdy się nie spodziewała, że Izumi powie coś takiego. Stwierdziła, że jej
młodsza siostra jest czasami mądrzejsza od niej samej. W tym wypadku też miała
rację. Powinna powiedzieć Kakashiemu, że go kocha. Nie obchodziło ją już, co
się z nią po tym wszystkim stanie, to nie było ważne. Nie mogła okłamywać
siebie i mężczyzny, którego kocha. Przede wszystkim jego. Hatake oprócz Izumi
był najważniejszą osobą w jej nędznym życiu i Akira chciała, żeby tak
pozostało.
— Wiesz co? Czasami jesteś mądrzejsza
niż my wszyscy razem wzięci, Izumi. Muszę mu to powiedzieć. Nie mogę go tak
oszukiwać, to złe. Wrócę do Konoha i wyznam Kakashiemu, co do niego czuję.
Muszę tylko obmyślić plan kiedy i jak to zrobię — Objęła siostrę ramieniem i
razem udały się do ciemnego domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz