Dwa tygodnie później
— Kakashi, możesz mi powiedzieć, co się z tobą ostatnio dzieje? — rzekła Tsunade, siedząca przy biurku i patrząca na mężczyznę z uwagą.
— Nic, Hokage-sama. Nic się nie dzieje — odparł. Hatake dobrze przeczuwał, że Tsunade spostrzeże problem, który go trapił.
— Doszły mnie słuchy, że znowu pijesz. Zakochałeś się, czy co?
Przełknął ślinę.
— Dlaczego tak sądzisz? — zapytał. Z każdą chwilą był coraz bardziej niespokojny, choć nie było po nim tego widać.
— Asuma mi powiedział. Hatake, jak długo będziesz się zachowywał jak gówniarz? Masz prawie trzydzieści lat, ale czasami poziom twojej inteligencji... Szkoda gadać. Ogarnij się w końcu. Przyjaciele nie będą cię niańczyć w nieskończoność. Doprowadź sytuację do porządku. Nie wiem, zejdź się z tą kobietą albo jej powiedz, że nic z tego, ale, na litość boską, opanuj się!
Słuchając tego, co kobieta mówi, coraz bardziej się wściekał. Aby nie wybuchnąć, zacisnął dłonie w pięści. Blondynka dalej truła, jak ten ma żyć i w końcu efekcie ten nie wytrzymał. Wrzasnął.
— Odpieprzysz się w końcu ode mnie?! Zajmij się sobą, kobieto! Co z ciebie za Hokage, do cholery? Odkąd rządzisz wioską, są tylko straty w ludziach albo konflikty? Jak długo zamierzasz prowadzić taką politykę, co?!
— Kakashi! Zamknij się!
Ten spojrzał na nią spod zmrużonych powiek.
— To ty się zamknij. Nie będziesz mi mówić, jak mam żyć. Jestem dorosły.
Wstała i podeszła do niego. Chciała położyć mu dłoń na ramieniu, aby go uspokoić, ten jednak strząsnął rękę kobiety zanim ta zdążyła go dotknąć.
— To się zachowuj jak dorosły. A przede wszystkim nie mów do mnie takim tonem, bo źle się to dla ciebie skończy.
Pochylił się nad nią.
— Tsunade, czy ty mi grozisz? — warknął. Blondynka doprowadzała go do szału.
— Ostrzegam. Uspokój się albo zaraz wylądujesz na ścianie po drugiej stronie tego pokoju.
Kakashi zacisnął szczęki. Może faktycznie niepotrzebnie ją prowokował? Tylko co poradził na to, że w ostatnim czasie poczuł się nieco... zagubiony?
Odetchnął głęboko.
— Tsunade, mam prośbę. Nie będziesz drążyć więcej tego tematu? Sam na razie nie wiem, o co chodzi i najpierw muszę się tego dowiedzieć, dlatego proszę, nie wypytuj mnie już o nic.
Kiwnęła głową i pozwoliła mu odejść. Martwiła się o Kakashiego, był dla niej jak syn. Nic dziwnego, że nie chciała patrzeć na to, jak staje się coraz bardziej nieszczęśliwy.
Kiedy srebrnowłosy jounin wyszedł, ta podeszła do szafki, w której trzymała sake. Nie powinna pić w godzinach pracy, ale to, co się działo z Kakashim, spowodowało, że musiała sięgnąć po alkohol. Odkręciła buteleczkę i wzięła spory łyk. Zamknęła oczy, po czym odetchnęła głęboko.
◊◊◊◊◊
Kakashi wcale się nie uspokoił, bynajmniej nie tak do końca. Wciąż był wściekły na Tsunade. Jednak by nie dawać kobiecie powodu do tego, żeby go pobiła, zszedł na niższe piętro i dopiero tam wyładował swoją złość. Nie patrząc, co robi, z całej siły kopnął donicę stojącą po jego prawej stronie. Rozleciała się na kawałki, a ziemia jak i kwiat wylądowały na podłodze. Hatake nie zwracał uwagi na to, że boli go lewa stopa; po prostu poczuł, że dłużej nie wytrzyma.
Nie schylił się po to, aby posprzątać. Normalnie by to zrobił, ale w tym momencie miał wszystko i wszystkich dosłownie w dupie.
Nagle usłyszał drobne, szybkie kroki. Spojrzał przed siebie, a wtedy zza zakrętu wyszła Akira w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Na widok tego, jak trzymali się za ręce, a raczej jak chłopak trzymał szatynkę, mężczyzna wywnioskował, że są razem. Trochę go to zaskoczyło, bo Akira nic mu nie mówiła na temat tego, że kogoś ma. Ale z drugiej strony nie musiała opowiadać mu o swoim życiu, nie był jej ojcem.
Brunet, który towarzyszył osiemnastolatce pochylił się ku niej i szepnął coś jej na ucho. Akira zarumieniła się i odepchnęła go delikatnie, mówiąc:
— Nie tutaj, Hideo, jeszcze ktoś nas zobaczy. Nie liż mnie po szyi w takim... — zamilkła, kiedy spostrzegła Kakashiego. Hatake chociaż był od niej oddalony o jakieś piętnaście metrów, doskonale widział, co czaiło się w oczach dziewczyny — tęsknota, smutek i bezradność, która była skierowana do niego.
Hideo również zauważył, że Akira patrzy się na srebrnowłosego mężczyznę. Brunet zmrużył oczy i przyciągnął szatynkę do siebie. Jounin zauważył, że Shinobu patrzy się na swojego towarzysza zupełnie inaczej — jak na przyjaciela, a nie jak na kogoś, kogo kocha.
— Akira, chodź. Mówiłaś, że musisz jak najszybciej dostarczyć te dokumenty Tsunade.
— Już... Już idę — Dziewczyna opuściła głowę, pozwalając, aby długie do pasa kręcone włosy zasłoniły jej twarz, po czym pozwoliła się objąć Hideo i przeszła obok Kakashiego tak, jakby w ogóle nie zauważała jego obecności. Ishida i Kakashi zmierzyli się wzrokiem. W tej chwili zachowywali się jak dwa samce alfa walczący o tę samą kobietę. Co ona w nim widzi?, pomyślał Kakashi, kręcąc z niedowierzaniem głową, spoglądając na tył głowy Hideo, przecież to zwykły gówniarz. Mężczyzna musiał sam przed sobą przyznać, że nie podobał mu się ten chłopak. Było coś takiego w jego oczach, co powodowało, że Hatake się wzdrygnął. Nie, żeby się go obawiał. Miał po prostu wrażenie, że ten chłopak ukrywa swój prawdziwy charakter. Srebrnowłosy zrozumiał, że nie chce, aby Akira przebywała z takim typkiem. Poza tym odkrył, że jest zazdrosny. Do jego głowy wkradła się myśl, że to on powinien być u boku Akiry, to on powinien trzymać ją za rękę i to on powinien całować ją na dzień dobry.
Kolana się pod nim ugięły, kiedy się zorientował, co czuł w stosunku do Akiry.
Zakochał się w niej.
To dlatego tak się o nią martwił. Nie mógł patrzeć na to, jaka jest nieszczęśliwa.
Pochylił się do przodu i czołem dotknął podłogi. Z oczu mężczyzny zaczęły płynąć łzy. Ile to już lat nie płakał? Z piętnaście na pewno. Nie uronił nawet łzy po tym, jak Miyako go rzuciła. A teraz płakał tak, jak jeszcze nigdy nie płakał. Płakał, bo wiedział, że nie może kochać Akiry. Jego miłość była zakazana.
Zacisnął dłonie w pięści, zanosząc się bezgłośnym szlochem.
◊◊◊◊◊
Kilka dni później
Akira nie przychodziła na treningu już od prawie trzech tygodni. Nie mogła tego robić, ponieważ wtedy musiałaby przebywać z Hatake. Nie, żeby tego nie chciała, ale nie mogła mu pokazać, co do niego czuje ani jak bardzo pragnie go przutulić i pocałować.
W tym celu udała się do mieszkania Kakashiego, żeby powiedzieć mu, że rezygnuje. Owszem, nadal chciała zostać shinobi, ale nie chciała trenować pod okiem srebrnowłosego. Nie, kiedy na sam jego widok zbierało jej się na płacz. Cały dzień myślała nad tym, co mu powiedzieć. I nic nie wymyśliła. Prawdy jednak mu nie mogła wyznać, choć bardzo tego pragnęła. Będzie improwizować, jak zawsze.
Dziewczyna odetchnęła głęboko i zapukała do niebieskich drzwi mieszkania srebrnowłosego jounina. Z początku nikt jej nie otwierał. Akira zdążyła pomyśleć, że Kakashiego nie ma w domu. Wtedy jednak usłyszała szczęk zamka i w progu stanął srebrnowłosy jounin. Przez ramię miał przewieszony bladoróżowy ręcznik, a włosy opadały mu na lewą stronę twarzy. Jego jasne brwi uniosły się w niemym zdziwieniu na widok Akiry.
— Hej, Akira. Co cię tu sprowadza? — zlustrował ją wzrokiem od stóp do głowy. Z niepokojem zauważył, że dziewczyna znacznie schudła. Kości policzkowe niebezpiecznie wystawały, a ubrania wisiały na niej jak worek. Do tego dziewczyna była chorobliwie blada, pod zielonymi oczami znajdowały się sińce. Co się z nią działo przez ostatni czas?
— Chciałam z tobą porozmawiać. O treningach, ale widzę, że w czymś ci przeszkodziłam, więc już sobie pójdę.
Odwróciła się, zamierzając odejść, ale mężczyzna złapał ją za ramię. Przeraziło go to, jakie jest kościste.
— Nie przeszkadzasz. Co prawda, miałem zamiar się wykąpać...
Pokręciła gwałtownie głową.
— Nie, lepiej już pójdę.
— Akira, to nie zajmie dłużej niż dwadzieścia minut. My, faceci, nie przesiadujemy godzinami w łazience.
Prychnęła.
— Aha, bardzo śmieszne, Kakashi, naprawdę — burknęła i weszła do środka. Natychmiast skierowała się do salonu, gdzie usiadła na kanapie, zakładając nogę na nogę. Wystrój mieszkania doskonale odzwierciedlał charakter Kakashiego. Surowy, niemal spartański. Oprócz czarnej, skórzanej kanapy w pomieszczeniu znajdował się wielki regał na książki i skromny stolik do kawy. Nic więcej. Żadnych obrazów, zdjęć, roślin.
Odchyliła do tyłu głowę, zamykając oczy. Usłyszała dźwięk lecącej z kranu wody. Starała się nie myśleć o tym, jak wygląda Kakashi pod prysznicem. Mokry od wody, z opadającymi na policzek srebrnymi włosami.
Poczuła, że robi się cała czerwona. Jęknęła cicho i przechyliła się na bok, wtulając nos w obicie, które... nie było obiciem.
Akira uniosła się delikatnie, zauważając, że leży na jednej z granatowych bluz Kakashiego. Podniosła ją i zaciągnęła się zapachem mężczyzny. Wyczuwała delikatną woń męskiego żelu pod prysznic i imbiru.
Potarła materiał palcami. Musiała załatwić sprawę szybko i w miarę bezboleśnie. Z niechęcią odrzuciła bluzę na bok, po czym ukryła twarz w dłoniach. To wszystko było trudniejsze niż myślała.
◊◊◊◊◊
Kakashi stał pod prysznicem, z głową opartą o ścianę. Gorąca woda lała się na niego, ale ten tego nie zauważał. Myślami był przy Akirze. Wystraszył się, kiedy zauważył, jaka dziewczyna jest chuda. Od razu się domyślił, że to przez tego Hideo, z którym się spotykała. To przez niego szatynka wyglądała tak, jakby miała zejść z tego świata.
Zacisnął dłonie w pięści. Musiał ją uwolnić od tego chłopaka. Przy nim będzie bezpieczna. Przecież by jej nie skrzywdził. Wręcz przeciwnie. Zrobiłby dla niej wszystko, nawet oddałby życie, gdyby było trzeba.
Otworzył powoli oczy. Woda spływała mu po twarzy, a srebrne włosy nieco zasłaniały pole widzenia. Kakashi jednak nie zwracał na to uwagi. Przed oczami miał Akirę.
— „Gdybyś kiedyś we śnie poczuła, że oczy moje już nie patrzą na ciebie z miłością, wiedz, żem żyć przestał”* — szepnął, czując zbierające się w kącikach oczu łzy. — Akira, czy kiedykolwiek nadejdzie czas, kiedy bez przeszkód będziemy mogli być razem?
Stał tak jeszcze przez kilka minut, ale kiedy zauważył, że skóra na jego palcach zaczęła się marszczyć, wyszedł spod prysznica, wytarł się ręcznikiem leżącym na szafce, a drugim owinął się wokół bioder. Mężczyzna podszedł do lustra i popatrzył na siebie. W ostatnim czasie on również się zmienił. W swoich ciemnych oczach dostrzegł coś, czego nie widział od sześciu lat. Poczucie, że nie jest sam na tym świecie. Zauważył też coś innego. Miłość. Miłość do Akiry.
Kakashi poklepał się po policzkach, ale wrażenie nie znikło. Srebrnowłosy z trudem przyjął obojętną minę, odetchnął głęboko i wyszedł z łazienki, po czym skierował się do swojej sypialni po bieliznę, bluzę i spodnie. Idąc, minął salon. Zauważył, że Akira siedzi na kanapie, twarz mając ukrytą w dłoniach. Serce Kakashiego fiknęło koziołka. Dziewczyna najpewniej płakała. Mógłby też przysiąc, że to samo się działo u niej w domu, trzy tygodnie wcześniej, kiedy ona i Asuma zanieśli go do domu szatynki.
Zatrzymał się. Nie wiedział, co ma robić. Czy zignorować ewidentnie cierpiącą dziewczynę, czy może podejść do niej i ją pocieszyć. Nie ukrywał tego, bardzo się o nią niepokoił.
Wtedy uniosła głowę i napotkała jego spojrzenie. Niemal natychmiast zrobiła się cała czerwona. Zaraz potem wzrok skierowała nieco niżej, a mianowicie na jego krocze. Kakashi zerknął w dół i zauważył, że bladoróżowy ręcznik obsunął się nieco, przez co szatynka miała doskonały widok na kępkę szarych włosów. Hatake odchrząknął, chcąc poprawić okrycie, ale wtedy wydarzyło się coś gorszego. Ręcznik zsunął się całkowicie i Kakashi nie zdążył go złapać. Materiał upadł na ziemię, a mężczyzna stał w progu golusieńki jak wtedy, kiedy przyszedł na świat.
Oczy Akiry rozszerzyły się ze zdumienia. Spodziewała się, że Kakashi jest naprawdę nieźle wyposażony, ale to przerastało wszelkie pojęcie. Dziewczyna mając doskonały widok na przyrodzenie mężczyzny, zapowietrzyła się.
— P-przepraszam... — mruknął, schylając się po ręcznik i czym prędzej uciekł z pokoju. Oparł się o ścianę, oddychając głęboko. Świetnie, Hatake, doprawdy cudownie... Serce waliło mu jak oszalałe i nie mógł go uspokoić. Zdenerwowany i zażenowany poszedł do swojego pokoju. Z szafy wyjął pierwszą lepszą koszulkę, bokserki i spodnie, po czym szybko je na siebie założył. Przykleił sobie do twarzy sztuczny uśmiech i z powrotem wrócił do pokoju. Akira nie patrzyła na niego. Wzrok miała skierowany gdzieś w bok.
— Chciałaś ze mną porozmawiać, prawda? — Usiadł obok niej na kanapie.
Kiwnęła głową, mówiąc cichym głosem:
— Nie mogę z tobą dłużej trenować, Kakashi.
Zakręciło mu się w głowie.
— Co? Dlaczego?
— Moje życie się skomplikowało. Ale to nie ma nic wspólnego z tobą — kłamała, a Kakashi to wyczuł. — Muszę poprosić kogoś innego.
Mężczyzna złapał ją za ramiona.
— To przez tego chłopaka, prawda? To on coś ci na mój temat opowiedział, a teraz ty...
Odsunęła się od niego.
— Co? Nie, to nie przez Hideo. Sama uznałam, że to nie ma sensu. Nadal pragnę zostać shinobi, ale nie chcę, żebyś ty mi w tym pomagał, rozumiesz?
Zacisnął palce na prawym kolanie.
— Nie, nie rozumiem. Wytłumacz mi, o co chodzi. Martwię się o ciebie, Akira. Odkąd zaczęłaś się spotykać z Hideo, unikasz mnie. Nie chcesz ze mną rozmawiać, udajesz, że mnie nie znasz...
Wstała. Musiała się od niego raz na zawsze odciąć.
— Nie mogę tego dłużej ciągnąć, wybacz mi.
Odwróciła się, zamierzając wyjść, kiedy Kakashi rzucił:
— Ty go nie kochasz, Akira. Nie kochasz Hideo. Dażysz miłością zupełnie kogoś innego.
Zatrzymała się. Czyżby ją przejrzał? Nie odwróciła się.
— Nie spotykaj się z nim. Ten chłopak cię skrzywdzi. Prędzej czy później. Nie oszukuj samą siebie. Nie mogę patrzeć na to, jak coraz bardziej stajesz się nieszczęśliwa.
Poczuła gulę w gardle. Nie mogę się rozpłakać... Nie mogę...
Zmusiła się do przełknięcia łez.
— Już za późno, by cokolwiek zmienić — rzekła.
Usłyszała, jak poderwał się z kanapy. Podszedł do dziewczyny, odwrócił ją siłą i powiedział głośno:
— Na nic nie jest za późno — Nagle poczuła, jak jego silne ramiona przyciągają ją do siebie. Mężczyzna tulił ją mocno. — Proszę... Nie rób głupot... — szepnął.
Położyła dłonie na jego torsie. Pod palcami czuła, jak mocno bije serce Kakashiego. Odepchnęła go.
— Dość. Nie komplikuj tego jeszcze bardziej.
Uniosła głowę, chcąc spojrzeć na jego przystojną twarz. Zamiast tego ujrzała ciemne plamy przed oczami. Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie powiekami, chcąc odpędzić mroczki, ale nie udało jej się to.
Poczuła dość silne zawroty głowy.
— Akira, wszystko w porządku? Zrobiłaś się bledsza niż zwykle — Głos Hatake dobiegał z oddali. Zupełnie tak, jakby odzielała ją jakaś błona, której nie mogła przebić.
Kolana się pod nią ugięły, a ostatnim, co widziała, to wystraszona twarz Kakashiego.
____________
*Cytat Stefana Żeromskiego, niestety, nie wiem, z jakiej książki.
Jej, jest notka! Myślałam, że się nie wyrobię, ale nie jest tak źle. Jak widać, do Kakashiego dotarło to, co czuje do Akiry. Sytuacja się rozkręca. Dam Wam jeszcze trochę niepewności co do tego wszystkiego, ale tylko troszkę. Tak góra... dwa rozdziały. Niestety, ale w przyszłą niedzielę notki nie będzie, a to dlatego, że w sobotę jadę na Pyrkon, a w niedzielę będę musiała uczyć się z chemii, ponieważ następnego dnia mam sprawdzian. Jejku, nawet nie wiecie, jak się cieszę, że za niecałe trzy tygodnie kończę szkołę. Jeszcze tylko ten sprawdzian z chemii i biologii i mogę się pożegnać z rozszerzeniami. Co prawda maturę i tak zdaję z tych przedmiotów, bo uznałam, że skoro trzy lata praktycznie uczę się rozszerzonej chemii i biologii, to powinnam napisać z tych przedmiotów maturę. Jednak pod koniec maja będę już wolna, więc przygotujcie się na cotygodniowe posty.
Do zobaczenia za dwa tygodnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz