— Asuma, czy on tak zawsze? — zapytała Akira, wpatrując się w nieprzytomnego Kakashiego, znajdującego się na plecach bruneta.
— Zazwyczaj nie. Swoją drogą, dawno nie widziałem, aby tak się upił. Kakashi zwykle trzyma się z dala od alkoholu, są jednak pewne sytuacje, kiedy nie wytrzymuje i sięga po wódkę. Tyle, że od ładnych sześciu lat ten facet — tu wskazał wolną ręką na srebrnowłosego — nie miał w ustach ani kropli.
Akira przygryzła wargę, myśląc intensywnie. Nie spodziewała się, że Kakashi okaże się taki... Nie mogła znaleźć słowa dla podsumowania mężczyzny. Zwykły? Normalny? Słaby? Nie, słaby to on nie był. Wręcz przeciwnie. Asuma wspominał, że Kakashi pije naprawdę rzadko. A może Hatake miał jakiś głęboki powód, aby sięgnąć po alkohol? To by się zgadzało.
— A może on miał powód, żeby się tak urządzić? Może spotkało go coś takiego, że po prostu nie miał wyboru?
Ten westchnął przeciągle.
— Nie wiem, na ile można ci zaufać, sądzę jednak, że jako uczennica Kakashiego, a może nawet i przyjaciółka, powinnaś wiedzieć, dlaczego doprowadził się do takiego stanu. Może na takiego nie wygląda, ale Kakashi jest naprawdę wrażliwym gościem. Pije tylko i wyłącznie w sytuacjach, gdy się zakocha, a wierz mi, ten facet potrafi kochać całym sobą. W tym problem, że nie tego, co trzeba. Jakieś... sześć lat temu? Tak, chyba tak. Spotkał taką jedną. No i go wzięło. Jak jasna cholera. Nic się dla niego nie liczyło oprócz Miyako. Ten idiota świata poza nią nie widział. Odciął się nawet od przyjaciół. A wszyscy go przed nią ostrzegaliśmy. Mówiłem mu, by się otrząsnął, że Miyako wykorzystuje go, ale nie chciał słuchać. Do dziś pamiętam, jak wyleciał na mnie z pyskiem. Nazwał mnie sukinsynem, gnojem i powiedział, żebym się od niego raz na zawsze odpierdolił, wyobrażasz to sobie?
— Czy my mówimy o tym samym Kakashim? — wtrąciła się, wpatrując się w spokojną twarz Hatake.
Asuma kiwnął głową.
— Tak, tylko, że to nie koniec historii. Opowiem ci, co się stało później. Tylko ostrzegam, to jest ta gorsza część.
Akira nie ukrywała tego, wystraszyła się nie na żarty.
— Wracając do tematu. Tak jak mi powiedział, przestałem się wtrącać. Uznałem, że to jego sprawa, co robi ze swoim życiem. Mimo to wciąż miałem nadzieję, że Kakashi się opamięta. Pewnego dnia spotkałem Miyako i zapytałem się jej, czy nie widziała Kakashiego. I wiesz, co mi odpowiedziała? Że nie zna żadnego Kakashiego i żebym ją zostawił w spokoju, bo ma coś do załatwienia. Wtedy coś mnie tknęło. Zostawiłem tę żmiję w spokoju i popędziłem do mieszkania Hatake. Nie myśląc za wiele, wyważyłem drzwi i wbiegłem do środka. Instynktownie czułem, że coś jest nie tak. Więc zacząłem go szukać i w końcu znalazłem go w łazience. W łazience pełnej krwi. — Serce Akiry załomotało wściekle o żebra, kiedy to usłyszała. — Rozumiesz? Podciął sobie kunaiem żyły. Gdybym zjawił się kilka chwil później, Kakashi już by nie żył. Z pewnością podczas treningów zauważyłaś na nadgarstkach Kakashiego kreski, prawda?
Powoli kiwnęła głową. Do tej pory myślała, że to efekt jakiejś niebezpiecznej misji, a nie... próby samobójczej. Zrobiło jej się słabo. Praktycznie od początku uważała Kakashiego jako typowego twardziela, który niczego ani nikogo się nie boi. A tak naprawdę to była maska. Kakashi w ten sposób chciał ukryć swoją prawdziwą naturę. Z jednej strony Akira go rozumiała, ponieważ na jego miejscu też by nie chciała, aby ktoś ją krzywdził i oszukiwał. Z drugiej strony przeczuwała, że ten jest naprawdę nieszczęśliwy.
Słuchając historii, którą opowiedział jej Asuma, dziewczyna nie zorientowała się, że stoją tuż przed drzwiami jej domu. Akira z kieszeni spodni wyjęła mały kluczyk, po czym wetknęła go w zamek i przekręciła. Otworzyła drzwi i przepuściła Asumę, żeby ten mógł wejść do środka.
— Połóż go na kanapie w salonie. Prosto i w prawo.
Ten nic nie powiedział, tylko udał się we wskazane miejsce. Akira natomiast udała się do kuchni. Z lodówki wyjęła butelkę wody. Kiedy Kakashi się ocknie, będzie bardzo spragniony.
Udała się powolnym krokiem w stronę salonu. Kakashi leżał z rękami splecionymi na brzuchu, oddychając powoli i głęboko. Asuma stał nieopodal niego i wpatrywał się w krajobraz za oknem.
— Na pewno sobie poradzisz?
— Tak, Asuma, dzięki, ale naprawdę dam sobie radę. Uwierz mi, przechodziłam przez gorsze rzeczy niż niańczenie nieprzytomnego mężczyzny.
Ten wzruszył ramionami.
— W takim razie będę się zbierał. Muszę poinformować Tsunade, co się stało z Kakashim.
Akira kiwnęła głową. Odprowadziła wysokiego bruneta do drzwi, ale ten, zanim wyszedł, zatrzymał się, po czym odwrócił na moment. Akira widząc, jaką zrobił minę, wypaliła:
— Asuma-san, spokojnie. Nic mu się nie stanie. Możesz być spokojny o swojego przyjaciela.
Nic nie powiedział. Przekręcił gałkę od drzwi i wyszedł z domu szatynki.
Akira stała tak jeszcze przez parę minut, usiłując dojść do tego, co miało znaczyć spojrzenie Sarutobiego. Nie miała pojęcia, co ten sobie pomyślał, posyłając jej takie spojrzenie. Spojrzenie, które mówiło: Zabiję cię, jeżeli coś mu się stanie. Asuma martwił się o przyjaciela, a Shinobu wiedziała, że to przyjacielska troska spowodowała, że brunet tak zareagował. Bo na pewno nie to, że Asuma interesował się mężczyznami. Tak się składa, że i on, i Hatake aż kipieli heteroseksualnością. Poza tym Asuma spotykał się z Kurenai, co było kolejnym dowodem na to, że nie jest gejem. Nie żeby miała coś przeciwko nim, bo nie miała, ale ta dwójka była najbardziej męskimi facetami, jakich kiedykolwiek spotkała. Większość kobiet wyczuje, że coś jest nie tak, a ona nie była wyjątkiem. Intucja prawie nigdy jej nie zawodziła, w związku z czym nauczyła się jej słuchać. Nie na darmo się mówi, że kobiety posiadają szósty zmysł.
Potrząsnęła gwałtownie głową. Musiała zająć się nieprzytomnym Kakashim. Podrzuciła kilkakrotnie butelkę z wodą, którą trzymała w dłoni, po czym poszła w stronę salonu.
Kakashi wciąż leżał nieprzytomny na kanapie. Przez ten czas, kiedy rozmawiała z Asumą, szarowłosy mężczyzna nie poruszył się nawet o milimetr. Cichym krokiem podeszła do niego, butelkę postawiła na stoliku do kawy, a sama kucnęła. Wpatrywała się w Kakashiego. W tym momencie nie dałaby mu dwudziestu ośmiu lat, a najwyżej osiemnaście. Pogrążony we śnie, wyglądał na bardzo bezbronnego. Nagle poczuła przemożną ochotę przytulić go i nigdy nie wypuszczać.
— Kakashi, coś ty chciał najlepszego zrobić, co? — szepnęła, wyciągając rękę w kierunku jego twarzy. Delikatnie odsunęła z jego czoła szare kosmyki i przejechała palcem po fragmencie policzka, który nie był zakryty granatową maską. — I to przez jakąś kobietę?
Kątem oka zauważyła, jak ręka mężczyzny opada na ziemię. Dziewczyna się wystraszyła, ponieważ pomyślała, że Kakashiemu coś się stało. Kiedy jednak spostrzegła, że ten wciąż miarowo oddycha, uspokoiła się. Chwyciła go za dłoń, wyczuwając pod palcami zgrubienia na nadgarstku. Musnęła je końcem palca. Jak tylko pomyślała, co ta Miyako mu zrobiła, chciało jej się płakać. Jak można było tak traktować drugiego człowieka? Rozkochać go w sobie, a potem potraktować jak śmiecia? Tym bardziej, jeżeli był taki wrażliwy jak Kakashi. Serce się jej krajało. Odkąd poznała Hatake, czuła, że ten mężczyzna wiele przeszedł w życiu, że nie miał lekko. Akira nie chciała, żeby się to dłużej ciągnęło. Patrząc na śpiącego jounina, zdała sobie sprawę z tego, że zależy jej na nim. I to nie jak na przyjacielu. Tylko jak na mężczyźnie. Szatynka chciała go chronić przed wszystkimi okropieństwami tego świata, a w szczególności przed takimi kobietami jak ta niesławna Miyako. Dlaczego mężczyzna leżący na kanapie w jej salonie nie mógł zasługiwać na miłość i szczęście? Dlaczego zawsze jak się do kogoś przywiązywał, tracił go po pewnym czasie? Akira nie mogła tego zrozumieć. Dziewczyna chciała dać Kakashiemu szczęście, na jakie ten zasługiwał. Zrobiłaby wszystko, żeby tak się stało. Była w stanie nawet poświęcić siebie i swoje uczucia tylko po to, aby srebrnowłosy przestał cierpieć.
Musiała przyznać sama przed sobą. Zaczynała się w nim zakochiwać. Nie mogła temu zaprzeczyć. Dlatego tak reagowała, jak tylko widziała Kakashiego w towarzystwie kobiet. Dlatego ściskało jej się serce za każdym razem, kiedy widziała, jaki jest nieszczęśliwy.
Bo go kochała.
Kochała go tak, jak jeszcze nikogo nie kochała. Nie żywiła takich uczuć nawet do Subaru, chłopaka, który jej się podobał, jak miała czternaście lat.
Tyle, że to wszystko nie było takie proste, jak się wydawało. Nie mogła kochać Kakashiego. Nie dość, że był jej nauczycielem, to w grę wchodziła różnica wieku między nimi – równe dziesięć lat. Kakashi z pewnością traktował ją jak gówniarę. I miał rację. Przecież była raptem cztery lata starsza od Sakury Haruno.
Musiała o nim zapomnieć, choć czuła, że na samą myśl serce pęka jej na kawałki. Jej powinnością było odrzucić to uczucie. Głównie dlatego, że nie chciała narażać Kakashiego na przykrości. Wolała nie myśleć, co by się stało, gdyby po Konoha rozniosła się plotka, jakoby Kakashi spotyka się ze swoją uczennicą. Do końca życia byłby napiętnowany. I nie obchodziło ją to, że ona sama byłaby postrzegana jako ta, która „wskakuje mężczyźnie do łóżka”. Jakoś dałaby sobie radę. Po prostu nie mogła znieść myśli, że przez nią coś by się stało Kakashiemu. Hatake nie podniósłby się po takim ciosie.
Zamrugała kilkakrotnie powiekami, chcąc odpędzić łzy. Nie mogła się teraz rozkleić. Nie, kiedy Kakashi zaczynał wracać do świata żywych. Poznała to po tym, że jęknął cicho i otworzył lekko oczy. Zanim ten zdążył zauważyć, dziewczyna puściła jego dłoń i odwróciła wzrok.
— Gdzie... Gdzie ja jestem? — usłyszała.
Uspokoił się, kiedy spostrzegł, że znajduje się w znajomym pokoju, w którym to był już tyle razy. Kakashi usiadł powoli, starając się nie wydawać z siebie jęku. Głowa potwornie go bolała, chciało mu się wymiotować. Szybko pojął, że źle zrobił, wypijając całe siedemset mililitrów whisky. Poza tym to cud, że się nie zapił na śmierć. Jeżeli na stare lata nie dostanie marskości wątroby i niewydolności nerek, będzie mógł sam przed sobą przyznać, że odniósł sukces i nie zmarnował sobie życia.
— Akira... Jak tu trafiłem? Ostatnie, co pamiętam to to, jak powiedziałaś mi, żebym się wynosił z twojego domu, zaszył w krzakach i wytrzeźwiał — Spojrzał na nią i zauważył, że ta na niego nie patrzyła, a na jej twarzy malowało się coś w rodzaju udręki. Nie wiedział, czym to było spowodowane. W tej samej chwili przypomniał sobie to, jak do niej przyszedł, całkowicie nawalony, a co za tym idzie, nie myślący trzeźwo, i ją pocałował. Pocałował ją! Akirę Shinobu, swoją uczennicę! Dziecko! No dobrze, nie była dzieckiem. Już nie. Ale w porównaniu z nim... Co mu strzeliło do głowy, aby to robić? Do reszty go pojebało. Zawsze wiedział, że po alkoholu robi różne głupie rzeczy, jednak do tej pory pierwszy raz się zdarzyło, żeby kogoś pocałował.
— Przepraszam — mruknął.
— Za co, Kakashi? — odezwała się cichym, płaczliwym głosem. — Nie musisz za nic przepraszać, wiem, dlaczego to zrobiłeś. A to, że powiedziałam ci, że masz zaszyć się w krzakach, to... nie mówiłam tego na poważnie. Byłam zła i nie panowałam nad tym, co mówię.
Wstał powoli z kanapy, a Akira odsunęła się od niego, po czym stanęła koło okna i zaczęła patrzeć się na idących ulicą ludzi. Musiała skupić wzrok na czymś, co nie powodowało u niej napadu płaczu. Kakashi jednak nie dawał za wygraną. Podszedł do niej.
— Akira, coś się stało? Ktoś cię skrzywdził?
Przygryzła wargę. Właśnie dlatego nie chciała się rozpłakać. Kakashi znów się o nią martwił. Martwił się o wszystkich tylko nie o siebie. Nie mogła znieść tego, że potrafił być taki troskliwy.
— Jeśli ci powiem, znienawidzisz mnie.
Uniósł brwi w niemym zdziwieniu.
— Nie rozumiem. Dlaczego mam cię znienawidzić? Powiedz, co ci leży na sercu.
— Nie mogę. Po prostu nie mogę. Nie drąż tego tematu, dobrze? Proszę. To jest zbyt trudne... — przełknęła łzy. Kątem oka widziała, jak na nią patrzy — ze zmartwieniem, troską i jeszcze czymś, czego nie potrafiła zidentyfikować.
Kiwnął powoli głową.
— Dobrze, nie będę drążył. Tylko Akira... Jak będziesz chciała porozmawiać... porozmawiać o wszystkim, to wiesz, do kogo się zwrócić, prawda?
Uniosła lekko kącik ust.
— Tak. Dziękuję.
Kakashi uśmiechnął się do niej tym swoim słynnym uśmiechem, przez który wielu kobietom miękły kolana. Akira nie była wyjątkiem. Serce dziewczyny zatrzepotało gwałtownie. Musiała pozbyć się ze swojego serca tego wysokiego, tajemniczego mężczyzny o przenikliwym spojrzeniu. Inaczej nie będzie mogła normalnie funkcjonować.
— Na pewno chce ci się pić — Postanowiła zmienić temat rozmowy na luźniejszy. Starając się uspokoić serce, podała Hatake butelkę wody, którą ten odkręcił, ale się nie napił.
— Akira, czy mogłabyś na chwilę wyjść?
— Przecież widziałam już twoją twarz. I powiem szczerze, nie mam pojęcia, po jakie licho nosisz tę durną maskę. Wiesz, jakie plotki krążą na twój temat? — Widząc jego minę, zrozumiała, że nie wie. — Chodzą pogłoski, jakoby masz... królicze zęby, jesteś szczerbaty albo masz ogromne usta. Słyszałam też, że nosisz maskę dlatego, że strasznie jedzie ci z ust, ale ja wiem, że to nieprawda. Wtedy, kiedy mnie uratowałeś, poznałam prawdę. A to, że masz mały pieprzyk koło dolnej wargi o niczym nie świadczy. Zaufaj ludziom w swoim otoczeniu. Chcą dla ciebie dobrze.
— Czyli... nie uważasz, że jestem szkaradny?
— Oczywiście, że nie! Jesteś naprawdę bardzo przystojnym mężczyzną, ale to nie znaczy, że na ciebie lecę, bo to nieprawda — w ostatniej części się zająknęła. — Przyjmij wreszcie do wiadomości, że w tej wiosce mnóstwo jest kobiet, które chciałyby się z tobą spotykać, założyć z tobą rodzinę, ale ty ich do siebie nie dopuszczasz. Otaczasz się grubym murem, którego nikt nie ma prawa zburzyć. Chyba nie chcesz przez to być do końca życia sam? Nie wiem, czy to prawda, ale czuję, że w głębi duszy pragniesz kogoś, z kim chciałbyś spędzić resztę życia, porozmawiać z nim, powiedzieć o wszystkich swoich problemach. Jeśli nie pragniesz stałego związku, znajdź chociaż przyjaciółkę, której będziesz się mógł wyżalić. Gwarantuję, że ci ulży. Nie będziesz chodził taki przybity.
Westchnął.
— Masz całkowitą rację. Chcę założyć rodzinę. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo pragnę się do kogoś przytulić, powiedzieć mu, jak bardzo go kocham... tylko, że ktoś taki nie istnieje, rozumiesz? Każda kobieta jaką do tej pory poznałem, nie zwracała uwagi na moje wnętrze. Miyako była taka sama. Wszystkie jesteście takie same.
— Ja nie — powiedziała to, zanim zdążyła pomyśleć. — To co ta kobieta ci zrobiła, było straszne. Rozkochała cię w sobie, a potem porzuciła jak zepsutą zabawkę, kiedy uznała, że się jej znudziłeś. Ja nie byłam zdolna do czegoś takiego. Nie rozumiem, jak można tak traktować innych ludzi. Dla mnie to chore.
— Czekaj, czekaj... Skąd wiesz, co zrobiła Miyako? — Kiedy nie odpowiedziała, zrozumiał. — Asuma ci powiedział. Zabiję go. Mówiłem mu, żeby nikomu nie mówił. Co za zasrany dupek! — Podniósł głos, ale zaraz potem syknął z bólu, jaki przeszedł jego głowę.
Nie patrząc na Akirę, wyszedł z pokoju. Zanim całkowicie opuścił mieszkanie, szatynka złapała go za ramię. Starała się nie zwracać uwagi na to, jakie Kakashi ma twarde mięśnie.
— Stój, Kakashi. Nie pomyślałeś o tym, że Asuma chciał ci po prostu pomóc? Wierz mi lub nie, ale on traktuje cię nie dość jak przyjaciela, to jeszcze jak młodszego brata. Postaw się na jego miejscu w tej sytuacji. Co byś zrobił, gdyby to jemu przydarzyło się coś tak okropnego? Wkurzałbyś się i pluł jadem na wszystkie strony? Raczej nie. Znając ciebie, rzuciłbyś wszystko i mu pomógł. Dlaczego więc nie możesz zrozumieć, że są ludzie, którzy się o ciebie martwią, bo nie chcą, żebyś się stoczył?
— Puść mnie, Akira — warknął.
— Proszę. Nie rób głupot. Będziesz tego żałował.
Rozluźnił się. Znów ma rację, pomyślał. Kiedy przyjął do wiadomości jej słowa, zrobiło mu się niedobrze. Wyrwał się dziewczynie i popędził w kierunku toalety. Ledwo zdążył podnieść deskę i zsunąć maskę, a treść żołądkowa wylądowała w muszli klozetowej. Kakashi niemal natychmiast poczuł się słabo. Osunąłby się na ziemię, gdyby nie Akira, która w ostatniej chwili go złapała. Stała przy nim, dopóki nie skończył wymiotować. Po wszystkim zaprowadziła go z powrotem do salonu, gdzie na nowo położył się na kanapie. Z tym wyjątkiem, że poprosił szatynkę, aby usiadła obok. Akira zrobiła to, nie wiedząc, co się święci. Hatake przechylił się na bok, po czym położył głowę na kolanach Akiry. Osiemnastolatka nie wiedziała, co robić. Zdrętwiała. Kakashi kładąc się na jej kolanach, w ogóle nie pomagał, ale nie mogła go z siebie zrzucić. Nie, kiedy ten znów zasnął.
◊◊◊◊◊
Kilka dni później
Akira stała pod domem Hideo, którego nie było w domu albo nie chciał jej widzieć. Musiała go przeprosić za to, że tak na niego nakrzyczała kilka godzin wcześniej. Z drugiej strony chłopak też nie był bez winy. Niepotrzebnie tak naskoczył na Kakashiego, a przecież go nie znał. Bynajmniej nie tak naprawdę. Nic dziwnego, że Akira się wydarła na Ishidę.
Ponownie zapukała do drzwi. Wtedy też usłyszała ciche kroki. Do jej uszu doleciał dźwięk przekręcanej gałki. W progu stanął Hideo, patrzący na nią z lekką niechęcią. Tak, wciąż był na nią zły. Może to i dobrze. Po części zasłużyła.
— Cześć, Hideo — przywitała się, machając mu. — Mogę wejść?
— Jeżeli chcesz... — mruknął tylko i ją przepuścił.
Akira stanęła w środku przedpokoju.
— Chciałam cię przeprosić. Znowu. Jestem naprawdę okropna. Ciągle na ciebie krzyczę i mam pretensje. Nie może tak być. Jesteś taki miły i w ogóle, a ja się zachowuję jak ostatnia idiotka. Jednak nie powinieneś mówić takich rzeczy o Kakashim. Nie masz pojęcia, przez co ten człowiek musiał przechodzić.
— A ty wiesz? — przerwał jej, zakładając ramiona na piersi.
— Wiem, ale nie mogę o tym mówić, rozumiesz?
— Jeśli tylko to chciałaś mi powiedzieć, to wyjdź.
— Hideo...
— Co, do cholery?! Co mam ci powiedzieć?! Że dziewczyna, która mi się podoba, i którą być może kocham, woli innego faceta, którym okazuje się być nikt inny, tylko Kakashi Hatake? Mam dość twojego zwodzenia, Akira. Wyglądasz na niewinną, ale w rzeczywistości jesteś podła. Dobrze wiesz, co do ciebie czuję, ale masz to całkowicie gdzieś!
— Przestań... Sam wiesz, że to nieprawda. Nic nie czuję do Kakashiego oprócz przyjaźni — zakuło ją w sercu, jak wypowiedziała te słowa. Pięknie, okłamywała samą siebie. Ale musiała to zrobić. Przecież wielokrotnie powtarzane kłamstwo w końcu staje się prawdą.
— Wyjdź.
Uparcie stała w miejscu.
— Powiedziałem: wyjdź!
Przełknęła ślinę. Może i była głupia, może i nie myślała racjonalnie, ale w tym momencie miała to gdzieś.
Podeszła szybkim krokiem w stronę Hideo, złapała go za koszulkę, po czym stanęła na palcach, pociągając jego twarz w stronę swojej i powiedziała:
— A teraz zamknij się, bo zamierzam cię pocałować.
Zanim ten zdążył jakoś zareagować, ich usta się zetknęły. Akira pod wpływem jakiejś dziwnej siły oplotła rękoma szyję Hideo, tym samym pogłębiając pocałunek. Nigdy się jeszcze z nikim nie całowała, ale instynktownie wiedziała, co robić. Poza tym Hideo był doświadczony, choć z początku próbował ją od siebie odepchnąć, to po paru sekundach odwzajemnił pieszczotę. Prawą dłonią wplótł w gęste, długie, brązowe włosy Akiry, przyciągając ją do siebie.
Ależ on był głupi, myśląc, że Akira kocha Kakashiego. Gdyby kochała mężczyznę, nie całowałaby go, Hideo, z taką pasją i zaangażowaniem. Co z tego, że była niedoświadczona! Chłopaka nic a nic to nie obchodziło. Liczył się tylko ten moment, ta chwila. Ishida zamknął oczy i dalej całował Akirę.
◊◊◊◊◊
Tego samego dnia po południu
Kakashi czekał na Akirę przy głównej bramie Konoha. Dziewczyna się jednak spóźniała dobrą godzinę. Zazwyczaj było odwrotnie — to Akira tkwiła pod bramą, a kiedy Hatake wreszcie raczył się pojawić, ta darła się na niego i mówiła, że jest nieodpowiedzialny. Może i był, ale podobało mu się to, jak mu matkowała. Od dawna nikt się tak o niego nie troszczył i Kakashi musiał przyznać sam przed sobą, że brakowało mu tego. Tego, że ktoś się o niego martwił, że kogoś obchodził, że interesowało go to, co ten czuje i co ma do powiedzenia. Taką osobą była właśnie Akira. Dziewczyna zawsze była gotowa go wysłuchać, doradzić czy pocieszyć. Tak samo było dzisiaj. Nie powinien się odgradzać od ludzi, bo będzie jeszcze bardziej nieszczęśliwy. Powinien był jej posłuchać i kogoś znaleźć. Kobietę, która będzie podobna do Akiry.
Westchnął ciężko.
Tylko, że to nie było takie proste. W swoim życiu Kakashi miał wiele kobieta, ale żadna z nich nie była podobna do Shinobu nawet w niewielkiej części. Każda, z jaką się dotychczas spotykał, zwracała uwagę tylko na jego wygląd. Nie interesowało ich to, że Kakashi cierpi, że potrzebuje kogoś bliskiego. Może dlatego, że kiedy starał się pokazać swoją prawdziwą naturę, te uciekały, ponieważ uważały go za mięczaka.
Zmrużył oczy. Kiedy ostatni raz spotkał Miyako, ta powiedziała mu, że nie chce być w związku z płaczliwym, miękkim facetem, na okrągło powtarzającym to, jak bardzo ją kocha. Ależ on był głupi, wierząc w miłość Miyako do niego. Ta baba zwodziła go przez miesiąc, po czym omal nie doprowadziła do tragedii. Samira wcale nie była lepsza. Jak mógł być tak naiwny. Przez te wszystkie lata niczego się nie nauczył. Wciąż dawał się oszukiwać i manipulować, zupełnie tak, jakby był pięcioletnim dzieckiem. Tyle, że kiedy był tym pięcioletnim dzieckiem, nigdy by nie pomyślał, że spotka go coś takiego.
A teraz jeszcze Akira. Dzisiejszego dnia zachowywała się naprawdę dziwnie. Nie chciała z nim rozmawiać, miała płaczliwy głos i jeszcze te jej słowa: Jeśli ci powiem, znienawidzisz mnie. O co jej chodziło? Dlaczego miałby ją znienawidzić? No dobrze, z początku rzeczywiście nie dogadywali się zbyt dobrze. Kakashi mógł sam przed sobą przyznać, że w tamtym czasie żywił do Akiry coś w rodzaju nienawiści. Wszystko się jednak zmieniło po tej jego pechowej misji, podczas której o mały włos nie zginął. Wciąż pamiętał to, jakim wzrokiem patrzyła na niego dziewczyna, kiedy wnosili go do szpitala. Coś w niej wtedy pękło, a srebrnowłosy jounin zrozumiał, że szatynka nie jest wcale tak twarda, jak próbowała być. Była typową dziewczyną w jej wieku — wrażliwą, czułą i romantyczną. Gdyby tylko istniała gdzieś kobieta podobna do niej...
Potrząsnął głową. Miał teraz ważniejsze sprawy na głowie, niż przypominanie sobie przeszłości. Musiał przeprowadzić kolejny trening z Akirą.
Stał tak przez kolejne pół godziny, stwierdził jednak, że to nie ma sensu.
Akira nie przyjdzie.
Zrezygnowany, odszedł w kierunku swojego mieszkania.
Tak, wiem, notka powinna pojawić się wczoraj, ale nie miałam pojęcia, że tak się zasiedzę u rodziny. Do domu wróciłam dopiero po jedenastej wieczorem, więc byłam bardzo zmęczona i nie chciało mi się nawet dokańczać notki. Rozdział dziewiąty wyszedł dłuższy niż zazwyczaj, bo na ponad dziesięć stron. Nie lubię pisać takich długich notek, ponieważ jest to męczące, ale nie mogłam ot tak zakończyć w połowie wątku.
Jak sami widzicie, sytuacja powoli się rozkręca, ale do właściwego toku wydarzeń jeszcze kilka rozdziałów.
Przed wczoraj stworzyłam ankietę odnośnie bloga. Każdy może oddać głos codziennie. Na razie są tylko trzy, ale wciąż zachodzę w głowę, dlaczego nikt nie chce publikować swojej opinii, chociaż wiem, że historia Wam się podoba? Może ktoś mnie oświecić, dlaczego tak jest, że muszę się naprawdę naprodukować, żeby napisać coś ciekawego, a i tak nikt nie docenia mojej ciężkiej pracy? Napisanie rozdziału nie jest kwestią pięciu minut, tylko kilku dni lub tygodni migreny, zagryzania zębów i bolących od ekranu oczu.
Jedno słowo wystarczy. Nie żądam Bóg jeden wie jakich komentarzy, nie potrzebuję tego. Zależy mi tylko na Waszej opinii.
Mam nadzieję, że zwrócicie na to uwagę.
Prawie bym zapomniała.
Wczoraj nie miałam okazji, ale jako że są święta, życzę Wam zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń i wszystkiego, czego sobie jeszcze życzycie ^^
Droga, Anne.
OdpowiedzUsuńRozdział, który napisałaś bardzo mi się podoba. Wątek z kakashi'm jest zagmatwany jak nie Akira to Kaksh'i i nie wiadomo czy będą razem bo boją się swojej dużej różnicy wieku, a ja bym chciała żeby byli razem. Dobrze czekam na następny rozdział. Twoja Bel. <3
Witam cię, Bell. Dziękuję bardzo za to, że tak uważasz. O dziwo, ja też nie narzekam na ten rozdział. Akurat różnica wieku między nimi to jeden problem. Drugi jest taki, że Kakashi to nauczyciel Akiry. A wyobraź sobie, co się dzieje, kiedy nauczyciel zakochuje się w uczennicy i odwrotnie. No właśnie. Ta dwójka tego się najbardziej boi.
UsuńNastępna notka już w tę niedzielę (prawdopodobnie).
<3
Przepraszam za to, że dopiero teraz piszę komentarz. Wiem, zawiodłam Cię i siebie też za to jak się zachowałam. Przepraszam Cię za to jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńCo do notki - była oczywiście świetna i Ty sama pewnie wiesz, że jesteś bardzo dobrą pisarką. Kakashi jako miękki i wrażliwy facet to takie słodkie, bo zawsze jest tym twardym oraz odważnym Kopiującym Ninją... Jestem ciekawa czy przedstawia z też Obito Uchihę, uwielbiam tę postać, więc mam nadzieję, że będzie tak samo ważną postacią jak była miłość Kakashi'ego Miyako, czy Hideo... Właśnie co do niego - mam nadzieję, że między nim, a Akira nic się nie zadzieje, więcej aniżeli ten jeden pocałunek. W końcu całym sercem jestem za KakaAki (nazwa pairing'u :D).
Cóż teraz pozostaje mi czekać na następny rozdział w Twoim wykonaniu i naprawdę Cię przepraszam. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Kocham Cię -♡
Twoja, Chingyu.
Nic nie szkodzi, zdarza się, że człowieka poniesie. Nie przejmuj się tym, było, minęło. I nie, nie jestem bardzo dobrą pisarką. Do tego stanu wciąż mi bardzo daleko. Co do Kakashiego, to wydaje mi się, że każdy z nas w pewnych sytuacjach przyjmuje takie właśnie "maski", ponieważ chce ukryć przed światem swoje mankamenty, cierpienie i ból emocjonalny. Sądzę też, że nawet Kakashi ma taką wrażliwszą naturę. Co do Obito... Nie wiem, czy się pojawi w tym opowiadaniu. Na razie nie wiem jeszcze, gdzie go wrzucić, a całą historię mam przemyślaną. Tylko wątków pobocznych nie. Miyako nie kochała Hatake. Po prostu chciała się zabawić jego kosztem. Hideo... Nie będę tego ukrywać, ten typ jest dziwny. Będzie się przewijał przez praktycznie całe opowiadanie. Mam co do niego plany. Zaskoczę cię. Między nim i Akirą... Nie zdradzę, co się stanie. Musisz się albo domyślać, albo uzbroić w cierpliwość. Matko, KakaAki - kocham tę nazwę!
UsuńOczywiście, że Ci wybaczam. Zresztą nie mam czego. I ja też cię kocham ♡ xoxo
:D