niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział VII.

      Dawno nie wykazał się takim idiotyzmem jak dzisiejszego dnia. Na samą myśl miał ochotę walnąć głową o ścianę. Co go podkusiło, żeby kazać Akirze stać przez Bóg jeden wie ile godzin pod wodospadem, licząc na to, że ta nie zemdleje?
Przejechał dłonią po twarzy. Kakashi siedział na korytarzu i czekał na to, aż Shizune skończy badać Akirę. Kobieta przy samym wejściu zbeształa go za to, co zrobił i od razu zabrała szatynkę na salę.
Wiedział, że przegiął. Ten trening powinien był zrobić najwcześniej za trzy, cztery miesiące. Owszem, Akira w ciągu tych czterech tygodni zrobiła naprawdę spore postępy, ale to nie zmieniało faktu, że wciąż była za słaba fizycznie. Chciał się przekonać, do czego jest zdolna, ale przez kolejny błąd, jego błąd, prawie umarła.

Pochylił się do przodu i odetchnął głęboko, zamykając oczy. Próbował odgonić od siebie przykre myśli, ale te wciąż wchodziły do głowy Kakashiego i powodowały chaos.
Znów ujrzał bladą z zimna Akirę, która leżała na trawie, nie oddychając. Usta dziewczyny były sinoniebieskie, a skóra lodowata. Hatake aż się wzdrygnął, kiedy dotknął ręki dziewczyny. Wiedział, że umiera, ale i tak się wahał przed jej ratowaniem. Co go powstrzymywało? Przecież nie chciał, żeby odeszła. Mógł się okłamywać, ale... zależało mu na niej. Nie jak na kobiecie, tylko przyjaciółce. Poza tym poprzysiągł sobie, że nikt więcej z jego bliskich już przez niego nie ucierpi. A teraz co? Kolejna osoba, która nie była mu obojętna, umierała na jego oczach. Co był z niego za mężczyzna, skoro bał się czegoś takiego? Wiedział, że nie powinien tego utożsamiać, czuł jednak, że jak przyjdzie dzień jego ślubu, to też ucieknie, bo się zwyczajnie wystraszy. Nie wspominając już o wieściach o potencjalnych dzieciach. I on, Kakashi Hatake, jeden z kawalerów Konoha posiadającym (oprócz Gai’a) najdłuższy staż jeśli chodzi o bycie wolnym, miałby założyć rodzinę?
To dlatego do tej pory nikogo nie znalazł. Po prostu bał się zaangażować. Nie chciał tego robić, ponieważ wiedział, że jak tylko się do kogoś przywiąże, straci tę osobę na zawsze. Odkąd skończył trzy lata tak było. Jego matka zmarła, kiedy ten dopiero zaczął poznawać świat. Po jego narodzinach kobieta nigdy nie wróciła do pełni zdrowia, a Kakashi obwiniał się o jej śmierć. Co prawda ojciec zawsze twierdził inaczej, ale on wiedział swoje. Nie chciał skazywać swoich pociech na taki sam los. Nie mógł pozwolić, aby matka jego dzieci umarła, nie przeżyłby tego.
Potem było tylko gorzej. Pięć lat później sytuacja była podobna. Ojciec srebrnowłosego popełnił samobójstwo, a Kakashi całkowicie się załamał. Odciął się od wszystkich, chciał być sam, więc nic dziwnego, że zamknął się w sobie, co trwało aż do momentu, kiedy rozpoczął trening z drużyną siódmą. Nie zmieniało to jednak faktu, że był przerażony.
Jego myśli znów powróciły do Akiry. Nie mógł jej stracić. Na samą myśl, jego serce wywijało koziołka. Zrobiłby wszystko, aby ją uratować. Musiał przyznać przed samym sobą, że gdyby jej zabrakło, straciłby solidny kawał duszy. Nie mógł na to pozwolić.
Odetchnął głęboko, przypominając sobie dzisiejszą noc. Zasnął dość szybko, co mu się prawie nigdy nie zdarzało, ale kilkakrotnie budził się w nocy i sprawdzał, czy z Akirą wszystko w porządku. Dziewczyna wtuliła się w niego mocno, a Kakashi nie wiedział, co zrobić. Odsunąć ją od siebie, czy wręcz przeciwnie — przytulić ją mocniej do piersi. Podjął decyzję, kiedy Akira zaczęła się wiercić przez sen, szepcząc, by natręt w jej umyśle ją zostawił. Przerzucił nogę przez jej biodro i przyciągnął ją do siebie, otulając silnymi ramionami, szepcząc, by się uspokoiła. Przycisnął głowę Akiry do barku, po czym zaczął ją głaskać po włosach. Wolał nie myśleć o tym, co ta dziewczyna musiała przeżyć. Gdyby jemu coś takiego się przytrafiło, nie byłby tak spokojny jak ona. Najpewniej by się załamał.
— Kakashi! — usłyszał, jak woła go Shizune, która dzisiejszego dnia zastępowała Tsunade.
Podniósł na nią wzrok. Kobieta stała przy jego krześle i patrzyła na niego z niepokojem.
— Co, Shizune? — nawet nie silił się na bycie uprzejmym. Od tego wszystkiego zaczynała boleć go głowa.
— Akira chce się z tobą widzieć.
Kakashi wstał powoli i poszedł do sali, którą wskazała mu brunetka. Przez szybkę ujrzał Akirę siedzącą na łóżku. Mimo odległości zauważył, że do prawej dłoni ma przypiętą kroplówkę. Czyli było z nią aż tak źle?
Nacisnął klamkę i powolnym krokiem wszedł do pomieszczenia.
Akira obróciła głowę, a na jej bladej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Wciąż wyglądała tak, jakby miała umrzeć. Kakashi spojrzał na nią smutno.
— Przyszedłeś — powiedziała, wygodniej siadając.
— Jak kazałaś — mruknął tylko, po czym usiadł na krzesełku obok łóżka. Zacisnął swoje długie palce na kolanach. — Akira, ja...
— Nie obwiniaj się. To nie była twoja wina. Znów się przetrenowałam. Tak się składa, że jestem osobą, która nigdy się nie poddaje. Nie wyczułam swojej granicy, to wszystko. Następnym razem postaram się być bardziej... rozważna.
Westchnął.
— Nie wiem, czy będzie następny raz, Akira. — W tym momencie zrozumiał, że dobrze zrobił, mówiąc jej to. Jeżeli warunkiem robienia postępów miała być śmierć jego uczennicy, to wolał zrezygnować teraz, niż żeby to wszystko zbyt daleko zaszło.
Uniosła brwi.
— Co masz na myśli? — zapytała.
Przejechał dłonią po twarzy.
— Po tym, co się dzisiaj stało... Po tym, jak o mały włos... — chciał powiedzieć: nie straciłem kolejnej osoby, na której mi zależy, uznał jednak, że będzie to nie na miejscu. — Zachowałem się jak palant. Gdybyś znała chociażby podstawy ninjutsu, nie byłoby aż takiego problemu. Zorientowałabyś się, że coś jest nie tak. Zamiast tego całkowicie o tobie zapomniałem i po prostu poszedłem czytać książkę, zupełnie tak, jakby to był zwykły trening. Dlatego muszę powiedzieć, że kolejne się nie odbędą.
— To co ja mam teraz zrobić, co? Nie wrócę do ojca i do dawnego życia. Nie chcę do końca swoich dni wypełniać głupie tabelki oraz mieć na głowie całą tę durną firmę, na której mi nie zależy. Mam dość nudnego, szarego życia. Chcę mieć coś od niego, Kakashi. Chcę podróżować i poznawać nowych ludzi.
— Chcesz tego, ale nie wiesz, że życie shinobi ma swoją drugą stronę. To nie jest aż tak przyjemne, jak ci się wydaje. Jeżeli myślisz, że to takie proste, to się mylisz. Bycie shinobi to nic innego tylko brud, krew, śmierć i wszędzie walające się wnętrzności. Przypomnij sobie to, jak miesiąc temu przynieśli mnie do szpitala z wypływającymi jelitami. Jak wtedy zareagowałaś? Płaczem. Wyobraź sobie, że to samo spotkałoby ciebie.
Akira pokręciła głową.
— Nic nie rozumiesz, Kakashi. Kompletnie nic nie rozumiesz — warknęła tylko, po czym spojrzała na niego wilkiem.
— To ty nie rozumiesz.
Przewróciła oczami i założyła ręce na piersi.
— No to skoro jesteś taki mądry, oświeć mnie albo się wynoś. — W tym momencie spojrzała na niego takim wzrokiem, że Kakashiemu zrobiło się niedobrze. Całkowicie nim gardziła i nie wahała się tego pokazać.
— No dobrze... Powiem ci. Rezygnuję z treningów dlatego, że... — zamilkł na moment, odwracając wzrok. Nie miał pojęcia, jak jej to powiedzieć. — Po prostu nie chcę stracić kolejnej osoby, na której mi zależy. To wszystko. Nie chcę stracić przyjaciela. Poza tym nie chcę, by to zaszło za daleko.
Akirę zamurowało. Nie miała pojęcia, co odpowiedzieć. Była w zbyt wielkim szoku.
— Przepraszam — powiedział. Spojrzał na nią ten ostatni raz, a potem odwrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia.

◊◊◊◊◊

Zależało mu na niej. 
Akira wiedziała, że się nie przesłyszała, tylko wydawało jej się, że za jego słowami ukrywało się jeszcze coś. Co miał na myśli, że nie chciał stracić kolejnego przyjaciela? Czyżby ten człowiek miał w życiu takiego pecha, że wszyscy jego bliscy zginęli? Co z jego rodzicami? Czy żyli? A jeśli tak, dlaczego nie kontaktowali się z synem? Kakashi traktował dziewczynę jak przyjaciółkę. Wiedział o niej naprawdę dużo. Chociażby to, że nie dogadywała się z ojcem, obwiniała go o śmierć matki oraz to, że nie pozwalał jej spełniać swoich marzeń. Natomiast jeśli chodzi o Kakashiego, to nie wiedziała o nim praktycznie nic. Znała tylko jego hobby: czytanie erotycznych powieści. Nie wiedziała, dlaczego lewe oko zasłania opaską, dlaczego tak często się spóźniał i był taki smutny i nieobecny duchem. Chciała, żeby się zaprzyjaźnili, ale c oto byłaby za przyjaźń, w której on wiedziałby o niej wszystko, a ona nie?
Zaczęła skubać paznokciem plaster, którym przyczepiona była igła wnikająca do wnętrza jej dłoni. Akira wciąż była osłabiona po niedawnym wypadku, ale musiała przyznać się sama przed sobą, że jej stan był o wiele lepszy.
Kilka minut po wyjściu Hatake, do pomieszczenia weszła Sakura Haruno, która miała na nią oko. Akira nie wiedziała, co myśleć o różowowłosej. Bez wątpienia była utalentowanym medycznym ninja, ale szatynka czuła, że czternastolatka ma swoją mroczną stronę. Shinobu nie miała pojęcia, co to takiego było, ale jak tylko na nią patrzyła, w jej rysach twarzy dostrzegła coś, co jej się nie podobało. Jakby skrytą fałszywość.
— Jak się czujesz? — odezwała się Sakura, podchodząc do Akiry oraz wyciągając z kieszeni fartucha termometr, który wetknęła dziewczynie w usta. Chwilę później zerknęła na liczbę, którą wskazywał termometr. — Temperatura twojego ciała wróciła do normy, jednak wciąż mam wrażenie, że jesteś nieco osłabiona.  Zostaniesz na obserwacji do jutrzejszego ranka, a potem cię wypuścimy do domu. Tak swoją drogą, nie spodziewałam się, że Kakashi-sensei wpadnie na coś takiego. — różowowłosa zaśmiała się, a potem wyszła z sali, nawet się nie żegnając.

◊◊◊◊◊

Wszedł do baru, od razu spostrzegając Samirę, która przygotowywała jednemu z klientów. Kakashi podszedł do niej i odezwał się grobowym głosem:
— Masz jakiś alkohol na zbyciu?
Samira zmrużyła oczy i schyliła się pod blat, skąd wyjęła butelkę whisky, którą wręczyła Hatake.
— Tylko dlaczego masz pić ją sam? — puściła do niego oko, równocześnie łapiąc Kakashiego za kamizelkę, tym samym przyciągając go bliżej siebie — Procenty smakują lepiej w towarzystwie.
Kakashi przełknął ślinę. Upewnił się, że klient siedzący obok niego odejdzie od baru i skieruje się do stolika w głębi lokalu, a potem szepnął:
— Za pięć minut za barem.
Wręczył kobiecie 50 ryo napiwku, po czym wyszedł z budynku. Kakashi skierował się na tyły. Oparł się o ścianę budynku, zamykając oczy. Musiał sobie ulżyć. W końcu dawno nie przeżył tak napiętego dnia.
Kilka minut później dołączyła do niego Samira. Podeszła do Kakashiego i położyła mu dłoń na piersi. Hatake nie zwlekając, pochylił się, ściągając maskę ze swojej twarzy i miękko pocałował Samirę. Brunetka zarzuciła mu ręce na szyję, przyciągając go jeszcze bliżej siebie. W głowie srebrnowłosego jounina pojawiła pewna myśl. Nie powinienem wykorzystywać jej w ten sposób. To niewiele różni się od gwałtu.
Hatake odsunął się od Samiry, po czym wziął ją za rękę i pociągnął ją w stronę swojego mieszkania, które było oddalone o zaledwie dwie przecznice. Przyspieszył kroku i dziesięć minut później kopniakiem próbował otworzyć drzwi. Kiedy mu się to udało, Samira wpadła do środka, a Kakashi zatrzasnął kopniakiem drzwi wejściowe, po czym podniósł ją, a ta oplotła go nogami w pasie. Hatake natychmiast skierował się do swojej sypialni. Jak tylko się tam znaleźli, mężczyzna rzucił Samirę na łóżko. Sam ułożył się na niej i zaczął rozpinać sukienkę kobiety. Butelka, którą wcześniej trzymał, teraz wylądowała na podłodze, na szczęście nie pękając. Sam też szybko zrzucił swoje ubrania i już po chwili dwójka młodych ludzi spędzała czas, ciesząc się swoimi ciałami.

◊◊◊◊◊

— Rany... To było niesamowite, Kakashi — powiedziała Samira, wtulając głowę w bark Hatake. — Czyżbyś przez ostatnie dwa lata jeszcze się podszkolił?
Mężczyzna zaśmiał się tylko.
— Może troszkę. Tylko, że nie byłbym tak dobry jak teraz, gdybym wcześniej nie przeszedł szkolenia pod okiem najbardziej utalentowanego instruktora, jakiego znałem. — Mrugnął do niej i obrócił głowę, aby znów ją pocałować.
Odepchnęła go stanowczo.
— Bardzo śmieszne, Kakashi. To zabrzmiało trochę tak, jakbyś uważał mnie za dziwkę. To, że posiadam agencję towarzyską, nie znaczy, że nią jestem. — Pochyliła się w lewo, żeby sięgnąć po swoją sukienkę, którą po chwili zaczęła na siebie wkładać. Kakashi w tym czasie usiadł na łóżku, w ogóle się nie przejmując tym, że jego interes leży na wierzchu. W tej chwili go to nie obchodziło.
Mężczyzna położył swoją dużą dłoń na plecach Samiry, aby ją pogłaskać. Ta jednak odsunęła się znacznie.
— Samira, wiesz, że nie to miałem na myśli. Nigdy nie twierdziłem, że jesteś dziwką. Proszę cię, zostań.
Ta tylko spojrzała na niego niezbyt przychylnie.
— Nie, dzięki. — Wstała, wygładziła sukienkę, po czym zamierzała odejść, kiedy rzuciła przez ramię: — Nie musisz mnie odprowadzać, wiem, gdzie są drzwi. Poza tym, nie jesteś najlepszym moim kochankiem, z którym się spotykałam. Wybacz. Daleko ci do najlepszej dziesiątki.
Zostawiając go skołowanego, wyszła z pokoju, a po chwili Kakashi usłyszał trzask zamykanych drzwi wejściowych.
Mężczyzna opadł ciężko na pościel i potargał swoje i tak już rozczochrane włosy. Najpierw Akira, a teraz ona. Dlaczego zawsze muszę wszystko spierdolić? 
Jęcząc cicho, chwycił butelkę whisky i odkręcił ją. Wziął potężny łyk alkoholu. Skoro taki był do niczego, to nie zamierzał ruszać się z łóżka. Nic dziwnego, że wkrótce się upił. Znowu. Naprawdę był cholernie do niczego.

◊◊◊◊◊

Akira wypisała się na własne żądanie. Nigdy nie lubiła przebywać w szpitalu. To się nasiliło, odkąd jej matka zachorowała, a potem umarła.
Powolnym krokiem szła w stronę swojego domu. Przez cały dzień myślała tylko o jednym — kto teraz będzie ją trenował. Postanowiła, że następnego dnia pójdzie do gabinetu Tsunade i wyjaśni całą tę pokręconą sytuację.
Kichnęła. Wciąż było jej trochę zimno. Widocznie Sakura się pomyliła w ocenie jej temperatury. Akira mogła jednak temu szybko zaradzić. Wystarczyło, że zrobi sobie gorącej herbaty z miodem i cytryną, po czym wejdzie do łóżka i nakryje się ciepłym, wełnianym kocem. Do tego jakaś ciekawa książka i Akirze nic już więcej do szczęścia nie będzie potrzebne.
Dziewczyna wyjęła z kieszeni spodni mały kluczyk, który wetknęła w zamek. Przekręciła go i weszła do środka, od razu kierując się do kuchni. Z szafki nad zlewem wyjęła z niej zielony kubek, do którego wrzuciła torebkę herbaty. Akira nucąc pod nosem, nalała wody do czajnika i nastawiła gaz. Usiadła na taborecie i zaczęła patrzeć się w nocny krajobraz. Była pełnia, a szatynka wiedziała, że znów nie będzie mogła spać.
Usłyszała gwizd. Skierowała się na nowo do kuchenki i zalała herbatę wrzątkiem. Odczekała, aż się zaparzy, a potem z lodówki wyjęła cytrynę, którą pokroiła. Wrzuciła dwa plastry i rozejrzała się w poszukiwaniu miodu. Nie mogła jednak znaleźć słoika.
W tej samej chwili do jej uszu doleciało głośne pukanie do drzwi. Akira zamarła. Kto mógł do niej przychodzić o tak późnej godzinie? Do głowy przyszedł jej Hideo, ale szybko odrzuciła tę myśl. Akurat Ishida nie był na tyle głupi, żeby to zrobić.
No więc kto to mógł być?
Niewiele myśląc, dziewczyna chwyciła nóż leżący na desce. Jeżeli to był ten gwałciciel... Od razu zrobiło jej się słabo. Zaczęła się również trząść. Wiedziała, że nie wygra następnego starcia. Akira była tak przerażona, że nie mogła zrobić kroku. Uspokój się, głupia. To pewnie sąsiad. Odetchnęła głęboko i cichym krokiem poszła do przedpokoju. Zajrzała przez wizjer. Na ganku ujrzała ciemną, wysoką sylwetkę jakiegoś mężczyzny opierającego się o ścianę domu. Serce jeszcze bardziej zaczęło jej walić.
Co ja mam robić? Co mam robić...
— Akira! Otwórz drzwi! — rozpoznała ten głos, a wtedy całe napięcie po nie spłynęło. Tym facetem był Kakashi.
Odetchnęła z ulgą, po czym otworzyła drzwi.
Nie pomyliła się, to był Kakashi. Tylko, że zachowywał się dość... dziwnie. Mianowicie ledwo stał na nogach, a wzrok miał nieobecny. Akira wyczuła od niego ostrą woń alkoholu.
— Kakashi? Co ty tu robisz, do cholery? — zapytała zdziwiona. W międzyczasie zdążyła odłożyć nóż na szafkę.
Ten nic nie odpowiedział, tylko przeszedł parę kroków w przód. Zsunął maskę, przysuwając się do Akiry.
— C-co ty ro... — nie odpowiedziała, ponieważ mężczyzna wsunął język w jej usta. Akirze zrobiło się niedobrze. Ugryzła go i odepchnęła stanowczo.
— Popierdoliło cię do reszty, Hatake?! — wrzasnęła. — Wynoś się stąd. Zaszyj się w jakiś krzakach i wytrzeźwiej, a nie mnie całuj, będąc kompletnie nawalonym!
Wypchnęła go za drzwi, które zatrzasnęła.
— Co za pieprzony idiota...



Przepraszam, rozdział miał pojawić się tydzień temu, ale nie miałam w ogóle na niego weny. Naprawdę przepraszam. Nie wiem też, czy w tym tygodniu uda mi się napisać ósmy. Znów mama pełno spraw do załatwienia i to niekoniecznie tych przyjemnych, ale postaram się coś naskrobać. A teraz pora odpowiedzieć na komentarz Floette.
Co do nagłówka, to chyba tylko u Ciebie jest ten problem, bo u mnie wyświetla się normalnie :) Po części masz rację, jeśli chodzi o Akirę. Z jednej strony chce zrobić na złość ojcu za to, że nie pozwala jej się rozwijać we własnym kierunku, tylko obrał jej swoją własną drogę kształcenia. Z drugiej strony to młoda dziewczyna, która potrzebuje się trochę rozerwać i ryzykować. W końcu nie miała do tego okazji, żyjąc pod dachem takiego typa, jaki jest jej ojciec. Mam też pewne plany co do Shinobu. Nie będę tu spoilerować. Jeżeli jesteś ciekawa, proponuję czytać dalej. natomiast co do imprezy... Pod pewnymi względami możesz mieć rację, ale nie należę do osób, które trzymają się twardo kanonu. Lubię go zmieniać, bo w końcu to fanfiction. W tym opowiadaniu Konoha nie jest tak kolorowa jak w mandze czy anime, ma też swoją mroczną stronę, jak praktycznie każde miasto. Bo nie uwierzę, że tak nie jest. Dlaczego nie mogłyby istnieć bary i agencje towarzyskie? Dlaczego miałoby nie być mafii? Poza tym to była impreza dla dorosłych, więc zrozumiałe, że się na niej pojawili. Dziwne by to było, gdy ktoś przyprowadził ze sobą powiedzmy... trzynastolatka. Próba gwałtu. Akira tylko z pozoru wydaje się być twardą, nieczułą babą. Tak naprawdę jest strasznie wrażliwa, co pokażę w następnych rozdziałach. Wystarczy również przypomnieć sobie rozdział trzeci, kiedy to widzi, jak do szpitala wnoszą zakrwawionego Kakashiego. Czy tak zareagowałaby osoba, która nie ma ludzkich uczuć? Raczej nie. Anko nigdy nie lubiłam i nie polubię, a poza tym ona mi się kojarzy właśnie z taką wredną kobietą.
Przepraszam, jeżeli Cię uraziłam. Moja odpowiedź w żadnym wypadku nie miała być nieuprzejma. Po prostu starałam się rozwiać wszelkie wątpliwości. Tak naprawdę to żadne opowiadanie ani książka perfekcyjne nie są i nie będą. W każdym zdarzają się zgrzyty, ponieważ autor chciał za dużo, co mu się potem odbija. To normalne, że człowiek po pewnym czasie się gubi. Grunt, żeby nie zaszło to za daleko, bo wtedy nie jest przyjemnym czytanie tego. Takie zwykłe, jednokrotne błędy można, moim zdaniem, wybaczyć ;)

2 komentarze:

  1. Po pierwsze: Fajny pomysł na rozdział, chociaż za bardzo go nie ogarnęłam, jak chodzi o fabułę, bo... No bo zaczęłam wszystko od dupnej strony.
    Po drugie: Fajnie widzieć iż piszesz i to z zapałem oraz pozytywnymi emocjami. Nie wiem czy inni też tak maja, ale bądźmy szczerzy jestem dziwnym stworem, mam tak czasami iż widzę u autorów iż lubią robić to co robią.
    Po trzecie: Zaciekawiłaś mnie. Więc teraz tylko będę musiała poczekać aż będę miała chwilę wolnego od nauki i przeczytam tego twojego bloga porządnie. Bo na serio chce go przeczytać, i powiem krótko pieprzyć jakieś lekcje :P
    No to tyle ode mnie. Kolejny komentarz pojawi się , jak już skończę czytać tego bloga i wtedy wyrażę swoją opinię.
    Ps. A tylko spróbuj mi zrezygnować z pisania to poślę na ciebie Nagato i Zenkiego :D
    Kocham cię ty trolu mój :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka :D Tak po pierwsze, to zaczęłaś od BARDZO dupnej strony. Nigdy nie zaczyna się czytać opowiadania od środka. Tak samo jak książki, bo się wtedy nie ogarnia. Sama bym nie wiedziała, o co chodzi, gdybym była na Twoim miejscu.
      Po drugie: Sama dobrze wiesz, jak uwielbiam pisać. Poza tym to jedno z moich hobby. Ja też jestem dziwnym tworem - również patrzę na to, czy autor pisze z dobrym nastawieniem czy nie, czy pisze na siłę, czy nie. Jeśli pisze ze złym nastawieniem i na siłę, twórczość naprawdę źle i ciężko się czyta oraz nie chce się czytać opowiadania w przyszłości, bo ma się świadomość, że sytuacja może się powtórzyć. A większość tak robi, z tego, co zauważyłam. Nie zamierzam też kasować całej historii tylko dlatego, że są lekkie zgrzyty. Jednak jakby przyjrzeć się temu wszystkiemu głębiej, to tak jak pisałam w podsumowaniu, żadna książka, a tym bardziej opowiadanie nie są perfekcyjne, nie były i nie będą. Czytam parę fanficków, ale nie czepiam się do niech, chyba, że naprawdę, ale naprawdę coś mi w nich przeszkadza. Wtedy nie waham się o tym poinformować. Tak to nie. Nie czepiam się lekkich zgrzytów, chyba że ktoś robi zatrważające błędy interpunkcyjne, składniowe i ortograficzne. W takich wypadkach nie jestem w stanie milczeć. Mimo tego i tak szanuję cudzą twórczość, bo wiem, ile ta osoba musiała się napracować.
      Czekam na Twoją opinię z niecierpliwością. W końcu to dzięki opiniom dowiadujemy się, czy notka była dobra, czy nie.
      I nie, nie zrezygnuję z pisania. Może się to komuś nie podobać, ale nie porzucę swojego hobby tylko dlatego, że ktoś ma jakieś wąty.
      Tak, jestem trollem i dobrze mi z tym. Należę do spółki razem z Kishimoto i Kubo :3 :*

      Usuń

© Kordelia | WS | X | X | X | X | X.