sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział V.

Tydzień później

Popełnił błąd. Wiedział to praktycznie od początku. Nie powinien tak traktować Akiry. Nie po tym, jak ta płakała w szpitalnym holu. Tyle, że nie miał odwagi jej tego przyznać. Zamiast ją przeprosić, wolał jej unikać przez dwa tygodnie. Musiał przestać i po prostu ją przeprosić. Nie mógł się dłuzej zachowywać jak dupek. Ta dziewczyna była tego warta. Nie mógł dłużej bawić się w kobieciarza. Jeśli chodzi o tę stronę jego życia towarzyskiego, to był spalony. W Konoha każda kobieta między siedemnastym a dwudziestym piątym rokiem życia wiedziała, że Hideo nie można ufać. Do tej pory chłopak bawił się kobietami i ich uczuciami, sprawiało mu to wielką przyjemność. W ogóle nie myślał o konsekwencjach swoich czynów. 

Aż do teraz.
Wyszedł z mieszkania i skierował się w stronę domu Akiry. Nie miał zbyt daleko. Zaledwie pięć przecznic, więc nic dziwnego, że dziesięć minut później stał już przy drzwiach, czekając na dziewczynę.
Zapukał jeszcze raz. Może ona też mnie unika?, pomyślał, po czym dyskretnie zajrzał w okno. Przez szybę dostrzegł stół, na którym stał słoik kremu czekoladowego i niedojedzona kromka chleba.
— Hideo, co ty robisz? — usłyszał. Ishida odwrócił się i stanął oko w oko z Akirą, która trzymała ręce na biodrach, przyglądając mu się badawczo.
Brunet podrapał się w tył głowy i zrobił zakłopotaną minę.
— Ja... Nic, tylko...
— Tylko zaglądasz do wnętrza mojego domu, Hideo.
Zaśmiał się nerwowo.
— Czekałem na ciebie. Myślałem, że jesteś w domu i mnie unikasz.
— To nie ja cię unikam, tylko ty mnie. Skoro już tu jesteś, to wejdź.
Akira otworzyła drzwi i wpuściła chłopaka do środka, po czym zamknęła za sobą drzwi.           Nie patrząc na Hideo, udała się do kuchni, aby posprzątać ze stołu. Wrzuciła niedojedzony chleb do kosza na śmieci, a krem czekoladowy schowała do lodówki. Wytarła obrus mokrą ścierką.
— Siadaj. Napijesz się czegoś? Kawy, herbaty?
Pokręcił głową i usiadł.
— Muszę cię przeprosić.
Akira w tym czasie otworzyła szafkę i wyjęła z niej kubek w zielone paski, do którego wrzuciła torebkę herbaty.
— Za co znowu? W ostatnim czasie wszyscy mnie przepraszają. Co się z wami, facetami, dzieje, co? Najpierw Kakashi, teraz ty...
Spojrzał na nią zdziwiony.
— Kakashi? Kakashi Hatake?
Kiwnęła głową.
— Tak, a co? To mój sensei. Nie układało nam się zbyt dobrze, ale to jest nieważne.
— Nic. A wracając do tego, co chciałem powiedzieć. Przepraszam za bycie idiotą i za to, że cię unikałem, bo pomyślałem, że ci na nim zależy.
— Na Hatake? Proszę cię... On jest tylko znajomym, nic więcej. — popatrzyła na niego i wtedy zrozumiała. — Myślałeś, że ja...
Pokręciła głową i zaczęła się śmiać. W tym samym czasie czajnik zaczął gwizdać, więc Akira zalała wrzątkiem herbatę. Chwyciła kubek w dłoń i przysiadła się do Hideo. Łyżeczką wycisnęła esencję z torebki, po czym wsypała cukier. Zamieszała energicznie.
— I dlatego pomyślałem, że... — w tym momencie do głowy przyszedł mu pewien pomysł. — W ramach przeprosin zapraszam cię na imprezę w moim mieszkaniu.
Zrobiła zdziwioną minę.
— Ale że dzisiaj?
— Dzisiaj.  — spojrzał na zegar wiszący na ścianie obok. — O dziewiętnastej.
Akira pokręciła głową z niedowierzaniem.
— To lepiej idź i się przygotuj.
Hideo się zaśmiał, po czym uścisnął na pożegnanie Akirę i poszedł.

◊◊◊◊◊

Kilka godzin później

Stała przed drzwiami mieszkania Hideo, zastanawiając się, czy to był dobry pomysł. Z wnętrza dolatywała głośna muzyka.
Akira zapukała.
Przez chwilę nikt jej nie otwierał, ale chwilę później drzwi się otwarły i w progu stanął Hideo. Chłopak patrzył na nią zeszklonymi oczami, co świadczyło o tym, że jest pijany.
— Akira! — krzyknął i objął ją. Dziewczyna zmarszczyła nos. Wyczuwała od niego sporą ilość alkoholu. — Właź!
I pociągnął ją do środka.
Większości osób nie znała, ale zauważyła parę znajomych twarzy. W oddali dostrzegła Gai’a Maito, najlepszego przyjaciela Kakashi’ego, z którym dogadywała się dość dobrze. Ujrzała także wysokiego, czarnowłosego, brodatego mężczyznę, który stał na balkonie i palił papierosa. Rozpoznała Asumę Sarutobi. Skoro on tu był, to Kurenai pewnie też. Już miała poszukać kobiety, kiedy jakaś inna postać wpadła na nią, przy okazji wylewając na nią drinka.
— Cholera jasna — usłyszała. Patrzyła się na nią młoda kobieta o ciemnych włosach i brązowych oczach. Miała na sobie siatkową koszulkę i spódniczkę. — Zejdź mi z drogi, gówniaro — warknęła, po czym na drżących nogach wyminęła Akirę, która próbowała wytrzeć dłonią swoją bluzkę. Nie chciała śmierdzieć alkoholem.
Nagle poczuła, jak ktoś ją obejmuje od tyłu.
Odwróciła głowę.
— Hideo, co to za baba, co wylała na mnie drinka? — szepnęła mu do ucha, równocześnie się od niego odsuwając.
— Która...? Aaa... Anko. Nie zwracaj na nią uwagi. Nie zapraszałem jej. Spotkałem Aobę Yamashiro. Może go kojarzysz. Zaprosiłem go. Ale oczywiście musiał być razem ze swoją dziewczyną Anko, która musiała się wprosić. No i co miałem zrobić. Ta kobieta jest...
Pokręcił głową.
— Napijesz się czegoś? — jakimś cudem w jego ręce pojawiła się butelka whisky.
— Czyś ty zwariował?! Jestem niepełnoletnia!*
Prychnął.
— Co to za impreza bez alkoholu. Daj się skusić.
— Nie. Nie piję. Chociaż jedna osoba musi pozostać trzeźwa.
— Jak chcesz. Gdybyś jednak zmieniła zdanie...
Roześmiała się.
— Nie, dzięki.
Wzruszył ramionami i odszedł.
Akira przepchnęła się przez tłum ludzi, którzy tańczyli na środku pokoju w stronę stołu, stojącego pod oknem. Upatrzyła sobie talerz krewetek. Zdążyła go złapać, zanim czyjś tyłek wylądował na blacie. 
Akira skrzywiła się, kiedy zobaczyła, jak dwójka młodych ludzi zaczyna się obściskiwać przy pozostałych. Mężczyzna był tak podpity, że bez żadnych skrupułów wsunął dłoń pod sukienkę swojej partnerki. 
Szatynka wiedziała, do czego ten zmierza. Jak tak dalej pójdzie, ta impreza przerodzi się w zbiorową orgię.
Stwierdziła, że jak wytrzyma w tym miejscu trzy godziny, odniesie sukces.
Przewróciła oczami, krzywiąc się z niesmakiem, i udała się na balkon. Asuma wciąż palił, patrząc się na światła wioski.
— Nie mogę już na to patrzeć. — Odezwał się, po czym zaciągnął się dymem. — Każdemu facetowi w tym mieszkaniu zależy tylko na jednym — aby zaliczyć jak najwięcej kobiet.
— Myślałam, że tylko ja to zauważyłam — odparła Akira, wciągając głęboko powietrze. W środku było zdecydowanie zbyt duszno.
— Nie. Za godzinę i tak się pewnie stąd zwinę. — Rzucił okiem na towarzystwo kłębiące się w salonie. W tym czasie kolejny mężczyzna zaczął obłapiać kolejną młodą kobietę. Najgorsze było to, że ona wcale się nie opierała; wręcz przeciwnie. Wyglądała tak, jakby tylko czekała, aż ten dobierze się do jej bielizny. — Gdybym wiedział, że tak będzie, nie przyszedłbym.
— Kurenai z tobą przyszła?
Pokręcił głową.
— Nie. I całe szczęście. Nie chciałbym, żeby ktoś ją... — aż się wzdrygnął, gdy wyobraził sobie, co mogłoby się stać. 
— Doskonale cię rozumiem, Asuma-sensei. Też bym nie chciała, żeby jakaś kobieta... — machnęła ręką. — Ale co ja ci będę opowiadać o swoim życiu. Nie o to chodzi.
Spojrzał na nią.
— Muszę ci coś wyznać — rzekł, po czym znów zaczął wpatrywać się w niebo. — Nie rozumiem, dlaczego Kakashi aż tak bardzo cię nie lubi. Jesteś całkiem w porządku.
Westchnęła. W tej samej chwili przypomniało się jej, że w dłoni wciąż trzyma talerz krewetek w tempurze. Początkowo miała je zjeść sama, ale teraz uznała, że byłoby to niegrzeczne, dlatego postanowiła, że poczęstuje Asumę.
— Krewetkę? — podsunęła mu talerz, a brunet uśmiechnął się i wziął skorupiaka do ręki.
Rozmawiali tak z pół godziny, kiedy usłyszeli, jak drzwi balkonowe się otwierają i dołącza do nich Aoba. Mężczyzna podszedł do barierki, po czym oparł na niej ręce. Westchnął.
— Ta kobieta mnie wykończy... — mruknął. Potrząsnął głową.
— Anko? Stary, mówiłem ci, żebyś z nią zerwał. Ta kobieta nie jest ciebie warta.
Aoba jęknął.
— Człowieku, wiesz, co by się stało, gdybym tak zrobił? Anko by mnie zabiła. Jak przypomnę sobie ostatnią naszą kłótnię, to... — Aż się wzdrygnął.
— W takim razie masz przerąbane.
Yamashiro spojrzał na niego wilkiem.
— Wielkie dzięki. Naprawdę. Daj mi lepiej fajkę, bo nie wytrzymam.
— Myślałem, że nie palisz.
— Przez to wszystko chyba zacznę.
Asuma mruknął tylko coś pod nosem i wyciągnął z kieszeni pomiętą paczkę papierosów. Podał ją Aobie, który wyciągnął jeden, po czym odpalił go za pomocą zapalniczki Sarutobi’ego. Zaciągnął się dymem, ale niemal od razu zaczął kaszleć.
— Jasna cholera... — Aoba skrzywił się i zgasił papieros. Wyrzucił go. — Nie, chyba jednak nie.
Brunet otrząsnął się, a po chwili na nowo zniknął w środku. Szukał zapewne jakiegoś napoju.
Akirze również była spragniona. Przeprosiła Asumę i weszła do środka. Od smrodu alkoholu i głośnej muzyki robiło jej się słabo. Była jedną z trzech niepijących osób w tym mieszkaniu. Przeciskając się, dotarła w końcu do kuchni, gdzie siedział Yamashiro, popijający sok jabłkowy. Dziewczyna sięgnęła po szklankę i nalała sobie wody z kranu. Wypiła szybko zawartość szklanki.
Wtedy usłyszała czyjś wrzask. Aoba zbladł.
— Anko? — zapytała cicho Akira, podchodząc do niego.
— Nie odzywaj się, może nas nie znajdzie.
Przeliczyli się. Mitarashi wpadła do kuchni jak burza. Spojrzała na Aobę, ale po chwili swój wzrok skierowała na Akirę. Anko zacisnęła dłonie w pięści i podeszła do Shinobu chwiejnym krokiem.
— Ty mała, przebrzydła gówniaro! — warknęła. — Zostaw Aobę!
Akira zrobiła zdziwioną minę.
— Ch-chyba się pani coś pomyliło, ja nie...
— Nie obchodzi mnie to!
I rzuciła się na nią.
Anko złapała Akirę za kołnierz bluzki i próbowała uderzyć jej głową o ścianę, szatynka jednak zdołała się wyrwać. Bluzkę miała wymiętą.
— Dziwka. — syknęła Anko i znów spróbowała zaatakować Shinobu.
Wylądowały na podłodze, gdzie zaczęły się szarpać i ciągnąć za włosy. W ciągu zaledwie paru minut obie były w takim stanie, że ciężko było je rozpoznać. Na szczęście chwilę później wszystko się skończyło, ponieważ do kuchni wparował Hideo wraz z Asumą, którzy odciągnęli wciąż wściekłą Mitarashi od Akiry, po czym Aoba, wstrząśnięty bójką, wyprowadził ją z domu. W całym mieszkaniu zrobiło się cicho, umilkła nawet muzyka. Pozostali goście byli tak zszokowani tym, co się stało, że po kolei zaczęli wychodzić z domu, nie żegnając się nawet z gospodarzem. Dziesięć minut później w domu Hideo został tylko on sam oraz Akira.
Hideo westchnął.
— Idź do domu, Akira. Ja to posprzątam — powiedział zrezygnowanym głosem. — Ta impreza to była porażka. Totalna porażka...
— Może gdyby było mniej alkoholu... Nie, pomogę ci, pójdzie szybciej.
Hideo już nic nie obchodziło. Wzruszył ramionami i stworzył klona. Cała trójka zaczęła sprzątać niedojedzone potrawy i wylewać zostawione napoje. Po wszystkim zajęli się zmywaniem naczyń. Uwinęli się w piętnaście minut.
Akira spojrzała na zegar, który wskazywał za piętnaście jedenasta. Dziewczyna nie miała pojęcia, że straciła aż tyle czasu. Musiała jak najszybciej wrócić do domu i się wyspać. Jutro miał ją czekać pierwszy od dłuższego czasu trening z Kakashim.
— Idź do domu, odpocznij.
Uśmiechnęła się.
— A ty idź spać. Wyglądasz jak trup — powiedziała, idąc w kierunku wyjścia. Upewniła się jeszcze, że Hideo poszedł do swojego pokoju, a potem wyszła z mieszkania.
Nie miała daleko do domu, postanowiła jednak pójść skrótem, na przełaj przez las. Nie było to zbyt bezpieczne o tej porze, ale Akira wątpiła, żeby ktoś się do niej przyczepił. Nie była przecież ani piękna, ani wysoka, po prostu przeciętna. Chuda też nie była. Miała trochę ciała, ale wolała być taka, niż przypominać wieszak na ubrania.
Przyspieszyła kroku. Po chwili zagłębiła się już w lesie. Trochę się bała. Było ciemno, słyszała pohukiwanie sów. Jeszcze bardziej przyspieszyła. Zaczęła mieć złe przeczucia. Może powinna zapytać się Hideo, czy może u niego przenocować? Ale nie chciała robić mu kłopotu. Dlatego się zmyła, zanim ten zaproponował nocleg.
Po kilkudziesięciu metrach już niemal biegła. W połowie drogi poczuła, że coś jest nie tak. Miała wrażenie, że jest obserwowana.
Odwróciła się, ale nikogo nie zobaczyła. Może mi się wydaje?, pomyślała i odetchnęła głęboko.
Nie wydawało jej się. W ciemności przed sobą ujrzała sylwetkę człowieka.
— No, no, kogo my tu mamy... — z cienia wyszedł otyły mężczyzna w średnim wieku. Wyglądał tak, jakby od tygodnia się nie mył. Miał na sobie brudną koszulkę, na której znajdowały się jakieś dziwne plamy. Jego nalaną, tłustą twarz zdobił kilkudniowy zarost. 
Akira zaczęła się cofać. Facet był jednak bardzo szybki mimo swojej postury. Zanim ta zdążyła uciec, powalił ją na ziemię i usiadł na niej okrakiem. Dziewczyna wyrywała się i szarpała, sapiąc. Mężczyzna był jednak za ciężki.
— Złaź ze mnie, sukinsynu... — warczała, próbując go z siebie zrzucić.
Ten zaśmiał się w odpowiedzi.
— Ostra, podoba mi się to — zaczął rozpinać swoje spodnie i dopiero wtedy Akira zrozumiała, czym jest prawdziwy strach.
Wiedziała, że nie zdoła uciec. Ten typ ją zgwałci a może nawet zabije. Z drugiej strony nie mogła mu jednak ulec. Nie była taka. Od zawsze potrafiła walczyć o swoje, nigdy nie pozwalała, aby ktoś miał nad nią władzę. I tym razem też tak było.
— Powiedziałam... ZŁAŹ ZE MNIE!!! — napięła się, a po chwili zaczęła się wyczołgiwać spod natręta, dzięki czemu mogła uderzyć go z całej siły, jaka jej pozostała w krocze. Mężczyzna jęknął i stoczył się z niej, a Akira poderwała się na nogi. Cios był jednak za słaby, ponieważ niedoszły gwałciciel złapał dziewczynę z kostkę. Pociągnął ją za nogę, przez co Akira na nowo upadła na ziemię. Plasnęła klatką piersiową o podłoże. Całe powietrze wyszło jej z ust, ale była przygotowana. Instynktownie wiedziała, gdzie znajduje się twarz mężczyzny i przywaliła mu prosto w szczękę. Miała szczęście, bo napastnik zwalił się bez czucia na ziemię.
Akira zerknęła tylko na niego, aby upewnić się, że się nie podniesie, a potem uciekła najszybciej, jak umiała.
Zatrzymała się dopiero na drugim końcu wioski. Stanęła obok latarni i oparła się o nią, dysząc ciężko. Wolała nie wracać do domu. Gwałciciel wciąż mógł na nią tam czekać, a Akira wiedziała, że drugi raz nie da mu rady.
Nagle pojęła, gdzie się znajduje. Zaledwie kilka budynków dalej znajdowało się mieszkanie Kakashi’ego. Nie wiedziała, czy to był dobry pomysł, aby iść do niego. Gdyby się jednak bardziej zastanowić, to nie chciała spać pod gołym niebem na ulicy.
Postanowiła. Najwyżej wywali ją na zbity pysk. Zacisnęła zęby i minutę później pukała już do niebieskich drzwi mieszkania Hatake.
Z początku nikt jej nie otwierał, ale dwie minuty później usłyszała czyjeś ociężałe kroki. Drzwi się otworzyły, a przed Akirą stanął rozespany Kakashi ubrany w zielony szlafrok. Mężczyzna patrzył na nią ledwo otwartymi oczami.
— Akira... Wiesz, która jest godzina? — zamilkł, kiedy zobaczył, w jakim stanie jest dziewczyna. — Wejdź.
Wpuścił ją do środka i zamknął drzwi.
— Co się stało?
Dziewczyna tylko pokręciła głową, idąc do pokoju. Niemal natychmiast skierowała się do barku, w którym Kakashi trzymał alkohol. Nie zwracając uwagi na mężczyznę, wyjęła z niego do połowy opróżnioną butelkę whisky, po czym odkręciła ją i wypiła duszkiem kilka głębokich łyków. Zrobiło jej się niedobrze.
Kakashi patrzył, jak ta wlewa w siebie kolejne porcje trunku. Podszedł do niej szybkim krokiem i odebrał jej butelkę.
— Na głowę upadłaś? Nie możesz pić!
— Wiem... — burknęła i opadła na kanapę. Zaczęło kręcić się jej w głowie.
Usiadł obok niej.
— Mogę u ciebie przenocować ten jeden raz? 
— Wyjaśnij mi najpierw, co się stało.
Opowiedziała mu wszystko. Uznała, że nie może tego przed nim ukrywać. Kakashi po tym, jak usłyszał całą historię, przejechał dłonią po twarzy.
— Dam ci coś na przebranie.
Wstał i podszedł do szafy. Drżącymi dłońmi wyciągnął granatową koszulkę i stare krótkie spodenki, które rzucił Akirze.
— Prześpij się u mnie w pokoju. Ja się kimnę na kanapie.
Ta tylko pokiwała głową.
— Dziękuję — uśmiechnęła się smutno. Już zamierzała odejść, ale coś ją tknęło. Podeszła do Kakashi’ego, wspięła się na palce i pocałowała go delikatnie w policzek. Mężczyzna się zarumienił — Naprawdę dziękuję.
Jeszcze raz się do niego uśmiechnęła.
— Akira... Jakbyś czegoś potrzebowała, to... to wołaj, dobrze?
— Aha.
I zamknęła się w pokoju. Kakashi jeszcze przez chwilę wpatrywał się w drzwi, a potem delikatnie dotknął palcami swojego policzka, który wciąż go mrowił.

◊◊◊◊◊

Akira ledwo położyła się na łóżku, a już odpłynęła w niebyt. Śnił jej się ciemny las. Uciekała, ale nie wiedziała przed czym. Za plecami wyczuwała tylko coś złego, a jak rozglądała się na boki, widziała w ciemnościach zielone, płonące oczy. Przyspieszyła, lecz nagle się przewróciła. Jakiś ciemny kształt wyszedł z lasu i przyszpilił dziewczynę do ziemi. Nie krzyczała. Była zbyt przerażona. Miała przed sobą mężczyznę. Mężczyznę, który bez wątpienia chciał się do niej dobrać.
Wrzasnęła. A potem stało się. Zgwałcił ją.
Obudziła się zlana potem. Jej krzyk wciąż brzmiał w jej uszach. Czyżbym naprawdę krzyczała?, przyszło jej do głowy. 
Siedziała na łóżku, trzymając się za serce.
Nigdy nie śniło jej się coś tak strasznego.
Nagle zalało ją białe światło. W progu pokoju stał wysoki mężczyzna, który po chwili wszedł do środka.
Akira cofnęła się na tyle, na ile pozwalało jej łóżko,
— Nie... Zostaw mnie... Proszę...
Mężczyzna znów zrobił kilka kroków i właśnie wtedy go rozpoznała. Kakashi. Widząc go, nie wytrzymała, rozpłakała się.
Hatake usiadł obok niej na łóżku, po czym odezwał się cichym głosem:
— Krzyczałaś, myślałem, że coś się stało i postanowiłem to sprawdzić. 
Nie miał pojęcia, co robić. W końcu zdecydował się i pogładził dziewczynę po plecach.
— Nic ci nie grozi... Spokojnie...
Akira zaczęła się uspokajać. Po paru minutach jej oddech zwolnił, a łzy przestały lecieć.
— P-przepraszam... że cię tym obarczam i że... że sprawuję takie problemy... ale czy mógłbyś...
— Zostawić cię samą?
Pokręciła głową.
— Nie... Czy mógłbyś zostać ze mną... tutaj? — zapytała i położyła się z powrotem. — Nie chcę być sama...
— Nie wiem, czy to dobry pomysł.
— Proszę...
Patrzył się na nią przez chwilę, a potem wzruszył ramionami i ułożył się obok Akiry. Czuł, że powinien ją przytulić. Objął ją od tyłu, splatając dłonie na jej talii.
Akira mruknęła tylko coś niezrozumiałego i nakryła jego ręce swoimi. Kakashi się spiął.
— Jeszcze raz dziękuję, Kakashi.
Sekundę później zasnęła. Srebrnowłosy leżał tak jeszcze przez pół godziny, lecz i on wkrótce odpłynął w krainę snów.

____________
* W Japonii można pić, ukończywszy 21-wszy rok życia


Notka wyszła długa, nawet strasznie długa, a i tak ją skróciłam, bo w innym wypadku wyszłoby ze 3-4 strony więcej. Myślałam też, jaką wersję notki opublikować (głównie chodzi o ten moment z próbą gwałtu), ale w końcu zdecydowałam się na tę pierwszą, bo jakbym wybrała drugie wyjście, znów musiałabym coś dopisać i znów wyszłoby więcej. Skończyły mi się ferie, co bardzo mi się nie podoba, bo nie chcę wracać do szkoły. Dziś pokorzystam jeszcze z odrobiny lenistwa, ale jutro muszę zabrać się za naukę. I znów rozdział napisany praktycznie w dwa dni.
Do następnego :*

2 komentarze:

  1. Witaj Anne! :3

    Czytając twój rozdział dostrzegłam że Hideo jest dziwnym człowiekiem zaprosił Akirę na spotkanie ona niezdarna wylała mu herbatę na rękę i jest wielce obrażony?!?! potem jeszcze przeżyła wstrząs widząc zakrwawionego Ka'hasiego i on jeszcze raczy ja omijać, unikać zamiast ją wesprzeć?!?!?! JEZU -_- NIGDY NIE ZROZUMIEM TYCH NASZYCH MĘŻCZYZN. Las gwałciciel pedofil O_o i co ona teraz zrobi ? jezu pomocy trzęsę się to jest tak niesamowite i śpi ze swoim księciem o jaaa jakie to kochane <3333 aaaa oni muszą być razem to będzie piękna miłość <3 <3 <3 <3
    Czekam na next do tego dużo weny i pozdrawiam zaglądaj do mnie coś się tam pojawi niebawem
    Bel. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego każdy gwałciciel musi być taki brzydki? ;--; Hideo, Hideo... Wyjdź, Akira cię nie chce. Postanowił ją przeprosić? Pff, idiota. Jeszcze zaprosił ją na TAKĄ imprezę. Przynajmniej zrozumiał, że tak impreza była żenująca i ją zakończył. No a Kakashi taki trochę nieśmiały i to jest takie słodkie :3. Akira go onieśmiela kkk :3. Rozdział był bardzo słodki i nie mogę się doczekać następnego rozdziału :3

    OdpowiedzUsuń

© Kordelia | WS | X | X | X | X | X.