niedziela, 17 stycznia 2016

Rozdział III.

      Serce wciąż waliło mu jak młotem mimo tego, że od nieszczęsnego sparingu minęło już pół godziny. Kakashi nic z tego wszystkiego nie rozumiał. Dlaczego pozwolił, aby dziewczyna się przy nim rozebrała? Dlaczego sam się rozebrał? No dobrze, było gorąco, ale to nie było wystarczającym powodem, czemu paradował pół nagi po polu treningowym. 
Najgorzej było jednak wtedy, kiedy Akira na nim leżała, a on, Kakashi Hatake, jeden z największych kawalerów w wiosce, nie chciał jej za nic puszczać. Srebrnowłosemu się to nie podobało. Nic a nic nie podobało.

◊◊◊◊◊

Akira dyszała ciężko. Nie pamiętała, aby kiedykolwiek się tak czuła. Podniecona, napalona, kiedy wyczuwała takie pożądanie, które rozsadzało jej wnętrzności. Chyba nigdy. Do tej pory żaden chłopak, a tym bardziej dorosły mężczyzna, z pewnością doświadczony w tych sprawach, nie wywołał u niej takich skrajnych emocji.
Leżąc na Kakashim, do głowy przyszła jej  jedna, głupia i, prawdę powiedziawszy, dziwna myśl. Mianowicie – co by się stało, gdyby zdjęła z twarzy Hatake granatową maskę i go pocałowała. Niemalże czuła na swoich ustach słodki smak warg Kakashi’ego. 
Aż zadrżała. Na szczęście szybko się opanowała. To nie było normalne.
Odetchnęła. Nie mogła o tym myśleć. Musiała mieć na uwadze sobotnie spotkanie z Hisao.
Dziewczyna powlokła się w stronę swojego domu, nie myśląc o niczym.

◊◊◊◊◊

Tsunade popijała sake, kiedy do pokoju wszedł Kakashi Hatake. Blondynka podniosła wzrok znad czytanych dokumentów, po czym spojrzała na mężczyznę. Uśmiechnęła się pod nosem, widząc, w jakim ten jest stanie. A był wściekły. Gdyby go nie znała, pomyślałaby, że rozniesie gabinet w pył. Ledwo nad sobą panował.
— Kakashi, co ty tu robisz? — zapytała spokojnym głosem. Chciało jej się śmiać.
— Wyślij mnie ja jakąś misję. Jakąkolwiek. I jak najtrudniejszą, żebym mógł się wykazać. — warknął, podchodząc do biurka, po czym położył na nim dłonie.
Tsunade się odsunęła. Nie pamiętała, kiedy widziała go tak wściekłego. Kakashi uchodził przecież za wzór spokoju i wyluzowania.
— Wyjaśnij mi najpierw, dlaczego. A przede wszystkim się uspokój, bo czymś takim nic nie zdziałasz, a wiesz, jaka potrafię być niemiła, prawda? — odparła, mrużąc oczy i zakładając ręce na piersi.
— Rezygnuję. Nie chcę trenować więcej Akiry. Przydziel jej kogoś innego.
— Powiedz mi powód tego, ponieważ obawiam się, że nie rozumiem.
Kakashi zarumienił się, a Tsunade zrobiła zdziwioną minę. Pierwszy raz widziała, żeby Hatake się rumienił. 
— Powiem ci to, jak wrócę. A teraz błagam, daj mi jakąś misję, bo dłużej z nią nie wytrzymam.
Kobieta westchnęła przeciągle.
— No dobrze. Zobaczę, co da się zrobić.
— Dzięki — odetchnął głęboko, po czym odsunął się i stanął przy drzwiach od gabinetu. Tsunade w tym czasie zdążyła wrócić do papierkowej roboty.   Zamoczyła pędzelek w tuszu i powoli, metodycznie zaczęła pisać. Kakashi wciąż stał.
— Będziesz tu sterczał przez cały czas? — zapytała, spoglądając na niego. — Dam ci znać, idź do domu, Kakashi.
Ten tylko kiwnął głową i wyszedł.

◊◊◊◊◊

Już z daleka ją zauważył, stała przy drzwiach jego mieszkania, mając ręce założone na piersi. Najwyraźniej na niego czekała.
Kakashi zacisnął zęby i przyspieszył kroku. Po chwili stał już przy drzwiach. Akira nie patrzyła na niego; jej wzrok skupiony był na czymś w oddali. Dziewczyna odezwała się za to ponurym głosem, tym samym oznajmiając, że zauważyła obecność mężczyzny.
— Co to miało być, co? — zapytała, mrużąc oczy. — Dlaczego przycisnąłeś mnie do siebie, jak upadliśmy na ziemię?
— Nie mam pojęcia, o czym mówisz — odparł, wyjmując z kieszeni spodni klucz do mieszkania.
Akira przewróciła oczami.
— Czy ty masz mnie za idiotkę, Hatake? — warknęła, łapiąc go za muskularne ramię. — Myślisz, że nie zauważyłam tego, co się czai w twoich oczach? A nawet jeśli tak pomyślałeś, nie jestem taka naiwna, na jaką wyglądam. Nie ze mną te gierki. Jeżeli zauważę, że będziesz stosował wobec mnie jakieś sztuczki, to pożałujesz. Przysięgam, że nie będziesz miał życia w tej wiosce. Do końca swoich dni będziesz napiętnowany. — odwróciła się, zamierzając odejść, kiedy zdała sobie z czegoś sprawę.
— Co znowu, Akira? Znów masz do mnie jakieś pretensje? — Kakashi w ogóle nie przejął się groźbami Akiry. Wiedział, że ta tego nie zrobi. Za bardzo się go bała. Udawała tylko taką twardą. Kobiety takie już były — zgrywały twardzielki, a tak naprawdę trzęsły się, jak tylko widziały jakieś zagrożenie i oczekiwały, że każdy mężczyzna, jakiego napotkają, jest przysłowiowym rycerzem na białym koniu i uratuje je z opresji.
— Chciałam ci tylko powiedzieć, że nie będzie mnie jutro na treningu. Po tym, co się dzisiaj stało, nie chcę mieć z tobą nic do czynienia.
     Nie zaskoczyło go to. Szczerze powiedziawszy, oczekiwał, że Akira powie coś takiego.
— Nie musiałaś mi tego mówić. Jutro i tak nie byłoby treningu – odparł, wzruszając ramionami. 
— Co? Dlaczego? — uniosła brwi.
Uśmiechnął się do niej szyderczo.
— Nie powinno cię to interesować, skoro uznałaś, że nie chcesz mieć ze mną nic do czynienia. — Widząc jej minę, zaczął się śmiać, po czym wszedł do środka i zatrzasnął za sobą drzwi.

◊◊◊◊◊

Leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Do tej pory bawiła go reakcja Akiry na temat tego, co jej powiedział. A poza tym, dlaczego miał się się przed nią tłumaczyć? Gdyby powiedział dziewczynie o tym, że idzie na misję, ta najpewniej by tylko prychnęła, a po powrocie do domu najpewniej urządziłaby dziką imprezę zakrapianą alkoholem. Dobra, sam nie miałby nic przeciwko imprezie i łyknięciu paru kieliszków wódki, ale nie, Tsunade musiała postawić go w tak nienormalnej sytuacji.
Przekręcił się na bok, jęcząc. Za bardzo się rozleniwił w ostatnim czasie. Najchętniej zostałby w ciepłym łóżku i czytał swoją ulubioną książkę. Swoją drogą, nie spodziewał się, że Akira będzie gustować w tego typu powieściach — erotycznych i namiętnych. Zupełnie jak on. Tylko że Kakashi czytał „Eldorado” tylko z jednego powodu: był samotny, nie miał swojej drugiej połówki, a dzięki tej książce mógł sobie wyobrazić swoje życie z innej perspektywy. Z perspektywy, w której miałby żonę i, być może, dzieci.
Zamknął oczy, pogrążając się w marzeniach.

◊◊◊◊◊

— Tato! Tato! — usłyszał wysoki głos małego dziecka. Mężczyzna odwrócił się. W jego stronę biegła dwójka dzieci. Kakashi kucnął i przycisnął pociechy do siebie. Tak bardzo się za nimi stęsknił. Nie widział swojej rodziny przeszło pół roku i niemal zapomniał, jak wyglądają jego dzieci i żona. Przytulił je mocno. W jego oczach pojawiły się łzy szczęścia.
— Kiedy wróciłeś? — spojrzał w zielone oczy swojej córeczki. Tak jak jej matka, dziewczynka była bardzo wygadana i pyskata.
— Przed chwilą, skarbie. A gdzie mama, dlaczego nie przyszła? — zapytał, biorąc córeczkę na ręce.
— Nie wiesz? W szpitalu.
Zbladł. Jak mógł zapomnieć o tym, że jego żona rodzi dziecko? Co był z niego za mąż i ojciec?
Kazał synkowi wejść mu na barana, a potem Kakashi podniósł się i popędził do szpitala.
Gdy dotarł na miejsce, zatrzymał się przed recepcją i zapytał pielęgniarki o to, gdzie przebywa jego żona. Młoda kobieta za ladą poinformowała go, gdzie ma się udać, po czym Kakashi pobiegł w docelowe miejsce.
Zanim wszedł do sali, dziewczynka, którą trzymał na rękach szepnęła mu do ucha: 
— Spróbuj nie denerwować mamy. Już i tak myśli, że nie żyjesz.
Kakashi przełknął ślinę i wszedł do pomieszczenia.
Zauważył młodą, piękną kobietę, która siedziała na łóżku, trzymając na rękach małe zawiniątko.
Zbliżył się do niej, a wtedy jego żona spojrzała na niego jasnozielonymi oczami z szarą obwódką.
Rozpoznał te oczy i aż się zatoczył.
To była Akira.

◊◊◊◊◊

Kakashi obudził się zlany potem. Nawet nie zauważył, kiedy zasnął. No i co to był za sen? Dlaczego przyśniła mu się Akira? Co miało to wszystko znaczyć? Te dzieci, szpital, wszystko? Aż Tak bardzo pragnął założyć rodzinę, że śniła mu się jego, być może, była już uczennica? Nic z tego nie rozumiał i, prawdę mówiąc, bał się tego.
     Usiadł na łóżku i przetarł dłońmi oczy. Nie mógł teraz o tym myśleć, Tsunade miała mu przecież zlecić misję.
Wstał i podszedł do szafy, w której trzymał rzeczy potrzebne na misję. Wyjął z niej spory plecak, po czym zaczął wrzucać do niego wszystko, co miał pod ręką: zwoje, kunai, shurikeny, pigułki prowiantowe na odnowienie zapasów krwi i czakry. A nawet książkę. W końcu musi mieć zapewnioną jakąś rozrywkę.
Tak przygotowany, wyszedł z domu i skierował się do biura Tsunade. Kobieta miała go poinformować, ale jak zwykle zapomniała to zrobić.

◊◊◊◊◊

Kilka dni później

Akira szykowała się na spotkanie z Hideo, który miał przyjść po nią za równą godzinę, ale dziewczyna wciąż nie wiedziała, co na siebie założyć. Sukienkę, czy może jak zwykle szorty i getry? To było niezobowiązujące spotkanie, a Akira nie chciała wyjść na taką, która zaprasza obcego chłopaka na randkę. Aż tak zdesperowana to ona nie była. Owszem, miło by było znaleźć sobie kogoś, ale nic na siłę. Miłość albo przyjdzie, albo nie, taką wyznawała zasadę. Być może do końca życia zostanie sama. Z drugiej strony, jak pomyślała, że miałaby spędzić swoje życie u boku kogoś takiego jak Kakashi, przechodziły ją dreszcze. Już wolała być samotna do końca życia.
Spojrzała jeszcze raz na sukienkę. Jęknęła i z powrotem włożyła ją do szafy. Zdecydowała się.
Szybko założyła wybrane przez siebie ubranie, po czym udała się do przedpokoju, gdzie ułożyła włosy. To wszystko zajęło jej prawie całą godzinę. Kiedy już myślała, że Hideo nie przyjdzie, usłyszała dzwonek do drzwi. Odetchnęła głęboko. Nie chciała wyjść na bardzo podekscytowaną.
Otworzyła drzwi.
W progu stał Ishida trzymający w prawej dłoni długą, czerwoną różę, którą wręczył Akirze.
— Cześć — uśmiechnął się do niej. — Gotowa do wyjścia?
Skinęła głową.
— Tak, tylko wstawię ją do wody — wskazała na kwiat. Na chwilę zniknęła w kuchni, aby poszukać wazonu. Po chwili wróciła. Zamknęła mieszkanie i z uśmiechem poszła razem z Hideo do kawiarni.

◊◊◊◊◊

Bardzo dobrze rozmawiało jej się z Hideo. Mieli ze sobą dużo wspólnego. Tak jak ona, chłopak lubił czytać książki. Miał też kota, o którym dziewczyna zawsze marzyła. Niestety, ale jej siostra miała alergię na sierść.
Akira nawet nie zauważyła, kiedy zrobiło się ciemno. W pewnym momencie jednak, kiedy zamierzała wypić swoją trzecią już kawę, przypadkiem szturchnęła kubek i jego zawartość wylała się na dłoń Hideo, która leżała obok niej.
Chłopak wydarł się, gdy gorąca ciecz poparzyła mu skórę. Chwilę później pojawiły się bąble.
— Przepraszam! — wykrzyknęła. Czym prędzej wstała i złapała Hideo za zdrową dłoń. — Idziemy do szpitala. Już.
Hideo nie ruszał się.
— Nie, nie trzeba. Wszystko w porządku. Nic mi nie jest.
— Bez dyskusji. Idziemy.
Brunet protestował jeszcze przez jakiś czas, ale w końcu zamilkł. Pojął, że nic to nie da. Nie zamierzał się z nią kłócić.

◊◊◊◊◊

Dobiegli do szpitala. Hideo w tym czasie zdążył już dwa razy zemdleć. Akira ledwo zdołała go utrzymać. Mimo codziennych treningów, wciąż była słaba fizycznie i nie miała wystarczająco siły.
Usiedli na krzesełkach, czekając na swoją kolej.
— Zaraz odlecę. Nawet nie masz pojęcia, jak to boli, Akira — mruknął. Po twarzy spływały mu kropelki potu, a skóra była woskowa i blada.
— Naprawdę przepraszam — odparła.
Siedzieli tak jeszcze przez kolejne dziesięć minut, aż w końcu podeszła do nich młoda dziewczyna o różowych włosach i zielonych oczach.
— Co się stało? — zapytała.
Akira przełknęła ślinę.
— Przypadkiem oblałam mojego towarzysza gorącą kawą. I... No i widać, co się stało. Zajmij się nim, dobrze?
Nieznajoma kiwnęła głową.
— Niech pan pójdzie za mną — chwyciła go za ramię i zaprowadziła do swojego gabinetu.
— Ja tu poczekam, Hideo.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, po czym odszedł.
Przygryzła wargę. Jak mogła być aż tak nieuważna? Nie widziała, że obok niej stoi kubek. Jeżeli Hideo coś się przez nią stanie, to nigdy sobie tego nie wybaczy.
Opuściła głowę, zamykając oczy. Wiedziała, że coś odwali. Taka już była. Zawsze coś musiało pójść nie tak.
Westchnęła. Niech ten dzień się wreszcie skończy, pomyślała. Tak, ona naprawdę była świetna. Normalnie mistrz wtopy.
Nagle usłyszała czyjś wrzask. 
Podniosła głowę, a wzrok przeniosła na główne wejście do szpitala.
Natychmiast cała krew spłynęła jej z twarzy. Kolana ugięły się pod Akirą. Zrobiło jej się niedobrze.
Zobaczyła, jak do środka wprowadzają Kakashi’ego, całego we krwi. Z jego lewego boku wciąż wypływała krew. Przelewała się mężczyźnie między palcami, a sam srebrnowłosy wyglądał tak, jakby miał zejść z tego świata.
Nie, błagam, nie...
Niewiele myśląc, podbiegła do niego. Kakashi spojrzał na nią i uśmiechnął się słabo.
— Wszystko w porządku... — szepnął i po chwili zemdlał.
Akira nigdy nie myślała, że będzie się o kogoś tak bardzo martwić. Że będzie się tak bać... Kakashi nie mógł umrzeć, po prostu nie mógł.
Upadła na kolana i zaniosła się spazmatycznym szlochem.



Rozdział pierwotnie miał się pojawić wczoraj. Nie stało się tak z kilku powodów:
1. O czwartej rano wróciłam do domu ze studniówki i zanim zasnęłam, była już szósta.
2. Byłam bardzo zmęczona (worki i sińce pod oczami).
3. Nie wyrobiłabym się z napisaniem notki.
Takie sytuacje będą zdarzały się raczej sporadycznie, chyba że znów szkoła nie da żyć, ale od jutra mam ferie i w końcu będę mogła odpocząć od durnego liceum.
Przepraszam za wszelkie błędy oraz zapraszam do czytania i komentowania, ponieważ Wasza opinia daje mi siłę do pisania, a poza tym wiem, czego unikać.
Nie przedłużając, zapraszam.
PS I przepraszam za ewentualne literówki.

5 komentarzy:

  1. Rozdział mega super ekstra :3. Nie wiem za bardzo co mam napisać, bo mój mózg od ponad tygodnia nie chce myśleć T-T.
    Muszę ci powiedzieć, że nie podoba mi się to jaka ona jest stanowcza <tutaj sytacja z Hideo), ale późniejsze martwienie się o Kakashi'ego było takie słit <3 No i to jak on się wkurzył, aż miałam ochotę zacząć się śmiać. Czy to ten sam Kakashi? :3.
    Wybacz, że tak krótko, ale nic nie umiem wymyślić T-T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. I nie przepraszaj, mój mózg nie działa przez cały czas ;) Od początku uprzedzałam, że Akira będzie miała charakterek. Tak, jest wredna. Nie przeczę. Stanowcza jest, ma jaja, ale czasami trzeba być wrednym, bo cię zeżrą na tym świecie. I wątpię, żeby w świecie ninja było inaczej. Później się zmieni, gwarantuję ^^. Tsa, zaczęła się martwić. Coś w niej pękło. Kakashi jest dziwny. Bardzo dziwny. Ale słodki :3 Tak, potrafi się wkurzyć. i to bardzo.
      Ja też nie umiem nic wymyślić T.T Zepsuty mózg T.T

      Usuń
  2. OOO! Wybacz, że piszę dopiero teraz, ale jak zaczęłam pierwszy rozdział, to nie chciałam przerywać. Jest naprawdę Meega. Masz u mnie meeega ( chyba zbyt często używam tego słowa haha) plusa. Kakashi to moja ulubiona postać :) Nie dziwię się Kakashiemu, też by mnie dziewczyna denerwowała. Cóż nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć. Pisz szybko, bo już się nie mogę doczekać co z Kakasiem :)
    Pozwolę sobie także zaprosić Ciebie na mojego bloga:
    http://czerwonyplomien.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega, mega, mega :) Nie, notka wcale nie jest taka dobra, jak sądzicie. Czegoś mi w niej brakuje, ale nie wiem, czego.
      Kakashi to też moja ulubiona postać, po prostu go uwielbiam ♥
      Czasami to mam takie myśli, że gdybym mogła się pojawić w świecie ninja, przywaliłabym jej w niektórych sytuacjach.
      Notka już w sobotę :)

      Usuń
    2. Aish! Notka Notka Notka, bo sobota :) Haha, nie wiem, czego ci może brakować nie siedzę w twojej głowie :) ale nie bądź dla siebie za surowa :) Bo mi się bardzo podoba.
      Tak w ogóle u mnie pojawiło się kilka rozdziałów więc zapraszam :)

      Usuń

© Kordelia | WS | X | X | X | X | X.